No, ale co będę przynudzać - pewnie chcecie dalszy ciąg MKP. Tak w ramach rekompensaty wklejam dwa rozdziałay.
Rozdział VII
,,Szokująca prawda"
Tydzień później relacje między Kasią a
Andrzejem były bez zmian, choć spędzali ze sobą trochę mniej czasu niż
wcześniej, ponieważ pozostały czas spędzali z przyjaciółmi.
Któregoś
dnia dziewczyny uznały, że pójdą we trzy na zakupy, a chłopcy w tym czasie grali
w piłkę. W pewnym momencie meczu Andrzej poprosił o przerwę i poszedł do
toalety. Wracając, usłyszał, jak Karol i Paweł o czymś rozmawiają.
-
Posłuchaj, Paweł, musimy mu powiedzieć. Andrzej powinien wiedzieć.
-
O czym powinienem wiedzieć? - wtrącił się Andrzej.
-
O niczym - powiedział szybko Paweł.
-
Nie, Paweł! Musimy mu powiedzieć - zaprzeczył Karol.
-
Ale o czym? - zdziwił się czarnowłosy.
-
Lepiej usiądź, bo to, co usłyszysz może być dla ciebie szokiem i nie zdziwię
się, jeżeli mnie, to znaczy nas przez to znienawidzisz.
Andrzej usiadł na ławce i znów zapytał:
-
Powiesz mi w końcu, o co chodzi?
-
Pamiętasz, jak niecałe dwa lata temu mówiłem ci o tym, że ja i Paweł poznaliśmy
się na boisku, grając w piłkę?
-
No, a co to ma do rzeczy? – pytał, patrząc na Karola przymrużonymi oczami,
ponieważ słońce świeciło mu w twarz.
-
No, bo my wcale nie poznaliśmy się na boisku. My poznaliśmy się przez Internet,
na portalu społecznościowym dla... - zająknął się - …dla homoseksualistów.
-
Co? - zachichotał pod nosem.
-
Andrzej, ja… jestem... - znów się zająknął - …jestem gejem, a Paweł to mój
chłopak.
Obu
im serca waliły ze strachu przed tym, że zaraz usłyszą coś potwornego z ust
najlepszego przyjaciela.
-
Że co? – nie mógł w to uwierzyć. – To jest żart, prawda? Wkręcacie mnie?
- Mówię całkiem serio.
- Paweł, to prawda? Wy… jesteście parą?
– wciąż to do niego nie docierało.
- Tak – kiwnął nieśmiało głową.
- I wy tak normalnie trzymacie się za
ręce, całujecie się?
- Wiem, jest to trochę dziwnie, ale my naprawdę
się kochamy – wyjaśniał najmłodszy. – Czujemy do siebie to, co ty czujesz do
Kasi.
- Czyli tak na poważnie się całujecie i
w ogóle?
- Tak, to znaczy jeszcze się nie
całowaliśmy, ale… Jesteśmy ze sobą na poważnie i mam nadzieję, że nas
zaakceptujesz.
-
Ale czemu mi nie powiedzieliście wcześniej, przecież jesteśmy przyjaciółmi.
Karol, znamy się od przedszkola. Niby czemu miałbym was nie zaakceptować?
- Serio? Czyli to nie jest dla ciebie
obrzydliwe? - odetchnął z ulgą.
- Nie, ale nie całujcie się przy mnie,
ok?
-
No, jasne. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nie musimy już się ukrywać przed
najlepszym kumplem. Dzięki, stary.
Zakochani byli szczęśliwi, że jedyna
osoba, która się o nich dowiedziała, zaakceptowała ich. Andrzej natomiast
głęboko to ukrył, ale trudno mu było patrzeć na nich jak na parę zakochanych.
Teraz, gdy już o nich wiedział, każdy ich ruch wydawał mu się dziwny. Kiedy się
po przyjacielsku objęli, gdy szeptali sobie coś do ucha, zwykłe rzeczy
wyglądały dla niego na takie, którymi mogliby się ujawnić.
Rozdział VIII
,,Impreza i tragiczny wypadek"
Dwa tygodnie później Karol w szkole
rozdawał zaproszenia na swoją osiemnastkę. Andrzej i Paweł oczywiście byli
zaproszeni, ale chłopak postanowił zaprosić także Kasię, Sylwię i Oliwię.
W piątek - dzień przed imprezą Karol i
Paweł spędzili wspólnie cały dzień, z Andrzejem widzieli się tylko w szkole, a
poza tym i tak wciąż rozmawiał z Kasią. Noc blondyn miał spędzić u swojego
chłopaka. Kiedy nadszedł wieczór, w pokoju Karola jego mama uszykowała obok
łóżka nastolatka materac dla jednego z chłopaków. Gdy obaj się położyli (Paweł
w łóżku, a Karol na materacu), nie szli od razu spać.
- Niewygodny ten materac, co? – rzucił
blondyn, widząc, jak jego ukochany przewraca się z boku na bok.
- Trochę.
- A może chciałbyś położyć się na czymś
wygodniejszym.
- A wpuścisz mnie do siebie?
- Możemy się zamienić. Lepiej, żeby twoi
rodzice nie zastali nas razem w łóżku.
- A co oni będą robić tutaj w nocy?
- Ja nie mówię, jakbyśmy teraz na chwilę
razem się położyli, ale rano, gdyby twoja mama tu weszła, żeby nas obudzić.
- Wtedy powiem, że po prostu
rozmawialiśmy i nam się zasnęło.
- Dobra, właź – podniósł kołdrę.
Uradowany nastolatek wszedł do łóżka i
chłopcy się przytulili.
- Dziękuję – cmoknął go w głowę.
- Karol, myślałeś kiedyś nad tym, jak to
jest, że nie podobają nam się dziewczyny?
- Może po prostu jesteśmy inni.
- Inni, czyli gorsi.
- Nie. Inni, czyli wyjątkowi.
- Przecież wiesz, jacy są ludzie w tych
czasach. Zero tolerancji. Jak tylko słyszą słowo ,,gej”, myślą - ,,psychicznie
chory”. Chciałbym, żeby nas zaakceptowali, żebyśmy nie musieli się ukrywać,
żebyśmy mogli żyć normalnie.
- Kocham cię – pogłaskał go po głowie.
- Ja ciebie też.
- Dobranoc, skarbie.
- Dobranoc.
Zasnęli objęci. Paweł był przytulony do
ukochanego i opierał głowę na jego torsie.
Rano około godziny ósmej obudzili się w
takiej samej pozycji, w jakiej zasnęli.
- Cześć Pawełku – przywitał się Karol. –
Jak się spało?
- Z tobą - cudownie – cmoknął go w policzek.
– A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję – przytulił go jeszcze
bardziej do swojej piersi. – A dostałbym jakiś prezent? – dodał po chwili.
- Co masz na myśli? – zdziwił się.
- Nasz pierwszy pocałunek – odpowiedział
nieśmiało.
- Z wielką chęcią bym to zrobił, ale w
każdej chwili mogą wejść tu twoi rodzice.
- Moi rodzice zanim wejdą, zawsze
pukają, a zwłaszcza rano.
- Jesteś pewien?
- Tak.
- No, dobra – delikatnie wyrwał się z objęć
partnera.
Nastolatek usiadł na Karolu w rozkroku i
się zaczął powoli nachylać.
- Chcesz tego? – uśmiechnął się.

Nagle do pokoju wpadł Andrzej.
- Cześć – rzucił, lecz gdy zobaczył ich
razem w łóżku, natychmiast zamknął za sobą drzwi.
Chłopcy od razu oderwali się od siebie.
- Andrzej, oszalałeś?! – rzucił
wystraszony Karol. – Prawie dostaliśmy zawału.
- Sorry. Chciałem złożyć ci, życzenia,
ale widzę, że ty chyba dostałeś już ten najlepszy prezent. Spaliście ze sobą?
- Zależy, co masz na myśli.
- Mówię o seksie.
- Tak, jasne. Za ścianą znajduje się
sypialnia moich rodziców, a my w nocy jęczeliśmy z podniecenia.
- Karol miał na myśli, że tak, spaliśmy
w jednym łóżku, ale nie, nie uprawialiśmy seksu – dodał blondyn, starając się
ukryć wściekłość na przyjaciela. – Właśnie miałem dać Karolowi jeden z
prezentów ode mnie, ale jak już przyszedłeś, to może odłożymy to na później – cmoknął
partnera w policzek.
Solenizant wyszedł z łóżka i
podszedł do przyjaciela.
- No, stary. Jesteś w końcu dorosły,
więc kupiłem ci taki mały prezent – Andrzej dał mu puszkę z piwem.
- Dzięki – chciał go uścisnąć, ale ten w
zakłopotaniu podał mu rękę. – Coś nie tak? – zdziwił się, gdy uścisnęli sobie
dłonie.
- Nie. Wszystko gra. Resztę prezentu
dostaniesz wieczorem – zmienił temat.
Po chwili do pokoju zajrzała Anna, czyli
mama Karola.
- Chłopcy za chwilę przyjdźcie na
śniadanie. Andrzej, zjesz z nami?
- Nie, dziękuję. Dziewczyna za mną
czeka.
- No, dobrze. Ale wy za chwilę macie
zejść do jadalni – zwróciła się do pozostałej dwójki.
Było widać, że kobieta bardziej
faworyzowała Andrzeja niż Pawła. Blondyn był dla niej niechcianym pasożytem,
ale ukrywała to. Najbardziej martwiła się o Karola, bała się, że Paweł
przyjaźni się z nim tylko dla pieniędzy.
Osiemnastolatek dobrze wiedział, że nie
jest zbyt lubiany przez matkę swojego chłopaka, ale także to ukrywał. Miał
nadzieję, że kiedyś kobieta się do niego przekona i zrozumie, że jemu wcale nie
chodzi o pieniądze, tylko o Karola.
- Dobra, to ja już będę leciał –
powiedział Andrzej, gdy kobieta wyszła.
- No tak. Kasia za tobą czeka – mruknął
pod nosem najmłodszy.
- Sorry, chłopaki. Muszę iść.
- Ok. Pa.
- Pa.
Pożegnali się i gdy tylko Andrzej
zamknął za sobą drzwi, Karol podszedł do ukochanego, przytulił go od tyłu i
pocałował w szyję.
- Na czym stanęło? – spytał.
- Karol, musimy się ubrać i iść na
śniadanie.
- No, co ty.
- Skarbie, nadrobimy to, obiecuję.
- No dobrze – cmoknął go w policzek.
Popołudniu chłopcy pojechali do baru za
miastem, gdzie miała odbyć się osiemnastka młodszego. Jego mama miała do nich
dołączyć, ponieważ musiała jeszcze załatwić coś z właścicielem. Karol i Paweł
udali się na zaplecze sali, żeby się przebrać w garnitury. Kiedy mieli założyć
krawaty…
- Karol, pomógłbyś mi go zawiązać? –
…poprosił blondyn.
- No, jasne – podszedł do niego i bez
większego problemu zawiązał mu krawat.
Następnie przybliżył się, chcąc pocałować
ukochanego, lecz nie zdążył, ponieważ usłyszeli głos Anny.
- Karol?
- Tutaj, mamo! – zawołał i kobieta
weszła.
- Wyglądacie super – uśmiechnęła się.
- O to chodziło.
Kobieta przekazała wszystko co trzeba
synowi i pojechała do domu. Jednak tuż po tym, jak wyszła, do baru przyszedł
Andrzej z Kasią, więc chłopcy nie zdążyli przeżyć pierwszego pocałunku.
Na imprezie wszyscy się świetnie bawili,
chłopcy wypili oczywiście trochę alkoholu. Jednak Karol nie miał zbyt dobrego
humoru, ponieważ był wściekły na Andrzeja.
Około godziny dwudziestej drugiej, gdy
po długim tańcu Kasia i Andrzej postanowili odpocząć, chłopak usiadł obok
swoich przyjaciół, a dziewczyna podeszła do stolika, gdzie siedziały jej
przyjaciółki.
-
Dlaczego tak siedzicie zamiast się bawić? - spytała.
-
Bo Karol i Paweł są już zmęczeni ciągłym tańcem, a to są jedyni chłopacy, z
którymi warto tańczyć.
-
Nie liczyłabym na to, że kiedykolwiek któraś z was będzie z którymś z nich.
-
Co? Niby czemu? - oburzyła się Sylwia.
-
Po prostu mają pewien sekret i na razie nie szukają dziewczyny.
-
Jaki sekret? - zaciekawiły się.
-
Nie mogę powiedzieć. Przecież to sekret.
-
No, ale przecież nie wygadamy.
-
Chłopcy zaufali Andrzejowi. Nawet ja nie powinnam o tym wiedzieć.
-
No, tak, znowu Andrzej. Wszystko kręci się wokół Andrzeja. Jak nie byliście
razem, ciągle o nim gadałaś. Teraz, jak jesteście razem, spędzasz z nim każdą
wolną chwilę, a jak już możemy pogadać, ty mówisz tylko o nim. Czy ty naprawdę
nie masz innych tematów do rozmowy? – znów zdenerwowała się zielonooka.
-
W końcu mogę być z chłopakiem, w którym byłam zakochana na zabój, a ty mi nawet
nie pozwalasz się tym nacieszyć!
-
A ciesz się ile chcesz. Tylko chciałam ci przypomnieć, że masz jeszcze
przyjaciółki.
-
Przyjaciółki zrozumiałyby, że skoro kocham Andrzeja, to chcę z nim spędzać czas
- wzięła torebkę i wyszła na zewnątrz.
Kasia usiadła na ławce przy drodze,
wyjęła z torebki stary, nieco zniszczony zeszyt, otworzyła go i zaczęła coś w
nim pisać.
Kiedy Andrzej podszedł do chłopaków,
sytuacja potoczyła się podobnie, jak u dziewcząt.
-
Karol, co ty dzisiaj masz taki zły humor?
-
Cały wolny czas spędzasz z Kaśką, dla nas nie poświęcasz już nawet minuty.
-
Co cię ugryzło?! Przecież wiedziałeś, że ma problemy i że muszę jej pomóc.
-
Ale w ciągu ostatnich dwóch miesięcy nie miałeś nawet chwili, żeby chociaż
usiąść i pogadać.
-
Kasia to moja dziewczyna i chcę spędzać z nią czas.
-
Myślałem, że się przyjaźnimy - zdenerwowany wstał od stołu i poszedł do
łazienki.
Paweł poszedł za nim, by go uspokoić. Na
szczęście wszyscy się bawili i było tam pusto, więc chłopcy mogli szczerze porozmawiać.
-
Karol, proszę cię. Uspokój się - położył mu rękę na ramieniu.
-
Skarbie, przecież masz mnie - spojrzał mu głęboko w oczy i po chwili zaczął go
całować.
-
No i co z tego - dodał i wrócił do całowania.
Karol zdziwił się postawą swojego
chłopaka, który zawsze siedział z nosem w książkach. To był ich pierwszy taki
pocałunek. Do tej pory co najwyżej cmoknęli się w policzek lub w usta. Karol
uznał to za najlepszy prezent, jaki dostał na urodziny. To, co poczuli w tamtej
chwili, było uczuciem wręcz nie do opisania. Uznali to za ich najwspanialsze
jak dotąd przeżycie.
Po
pocałunku Karol przytulił się do ukochanego.
-
Kocham cię - powiedział.
-
Ja ciebie też. Chcę spędzić z tobą resztę życia.
-
Dziękuję ci za wszystko.
-
Idziemy?
Młodszy pokiwał głową i wrócili na salę.
Nikt prócz Andrzeja nawet nie zauważył, że byli razem w łazience. Kiedy chłopak
zobaczył uśmiechy na ich twarzach, wiedział, że musiało coś między nimi zajść.
Siadając przy stole, solenizant zaczął zagryzać wargi, wtedy Andrzej już się
domyślił.
-
Wy się całowaliście? - spytał szeptem, żeby nikt nie usłyszał.
-
Tak - odpowiedział uradowany Karol.
-
Przecież ktoś mógł was zobaczyć. Ja chyba bym się zrzygał, gdybym zastał was w
takiej sytuacji.
-
Co?! - nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. - Jak mogłeś powiedzieć coś
takiego? Mówiłeś, że ci to nie przeszkadza.
-
Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało.
-
Odczep się ode mnie - wstał i wyszedł z sali.
Tym razem chłopak wyszedł na zewnątrz.
Wsiadł do swojego samochodu i ruszył. Chciał po prostu się przejechać, żeby
ochłonąć. Paweł nie zdążył go zatrzymać, ponieważ chciał przemówić Andrzejowi
do rozsądku. Jednak, gdy z zewnątrz dobiegł pisk opon i ogromny huk, wszyscy
goście natychmiast wyszli, by zobaczyć, co się stało. Samochód osiemnastolatka
uderzył w ławkę, na której siedziała Kasia. Karolowi udało się wyjść o własnych
siłach z na wpół rozbitego auta z ledwie lekkimi obrażeniami, ale potrącona
dziewczyna była nieprzytomna. Kilku chłopaków pomogło odsunąć samochód od
ławki. Zalany łzami Andrzej podbiegł do ukochanej i trzymając ją na rękach,
zawołał:
-
Niech ktoś dzwoni po karetkę!
Sylwia i Oliwia także podbiegły do Kasi.
Paweł
zadzwonił na pogotowie. Potem zaprowadził swojego chłopaka kawałek dalej. Na
twarzy ciemnowłosego pojawiło się przerażenie i łzy.
-
Co ja zrobiłem? – powtarzał zrozpaczony.
-
Spokojnie. Ona przeżyje, słyszysz? – pocieszał go blondyn, dyskretnie trzymając
go za rękę. – Wszystko będzie dobrze – wmawiał mu, choć sam dobrze wiedział, że
nie będzie. Mimo, że chciał zachować zimną krew, nie potrafił, też płakał.
Młodszy
odczuwał lęk przez to, co się stało, ale przecież nie zrobił tego celowo.
Wiedział, że jeśli Kasi stało się coś poważnego, Andrzej go znienawidzi. Jednak
najbardziej bał się tego, że wszyscy się od niego odwrócą i tego, co byłoby dla
niego najgorsze, że straci Pawła.
Gdy
karetka dotarła na miejsce, było już za późno - dziewczyna umarła w ramionach
Andrzeja.
-
Nie! Nie! Dlaczego?! Dlaczego ona?!
Kiedy
Karol usłyszał tak rozpaczliwe krzyki przyjaciela, wiedział, że stało się to,
czego nie spodziewał się nikt.
-
Zabiłem ją – rozpłakał się jeszcze bardziej piwnooki, tuląc się do ukochanego.
Chłopak cały się trząsł, a jego głos drżał.
Blondyn
nie miał pojęcia, co powinien powiedzieć, więc po prostu mocno go do siebie
przytulał i pozwalał mu wypłakać się swoje ramię.
Kiedy
już zabrano ciało Kasi i wszyscy goście pojechali do domu, na miejscu zostali
Karol, Andrzej, Paweł, Sylwia i Oliwia.
-
Jak mogłeś?! - krzyknął załamany Andrzej do Karola. - Jak mogłeś to zrobić?!
-
Andrzej, to..., to nie było celowo. Ja..., ja nie chciałem. Przepraszam.
Wpadłem w poślizg. Nic nie mogłem poradzić - tłumaczył zalany łzami.
-
Mogłeś zabić mnie, a nie ją! Ty obrzydliwy pedale!
-
Andrzej! - wściekł się Paweł. Obaj poczuli się strasznie po tych słowach.
-
Obaj jesteście siebie warci.
Andrzej
był zrozpaczony. Już chciał podejść i uderzyć Karola pięścią, ale na szczęście
Sylwia i Oliwia go zatrzymały.
Chłopak
usiadł na wpół rozbitej ławce i ujrzał obok zeszyt otwarty na ostatnim wpisie
swojej dziewczyny. W zeszycie tym były wiersze, które Kasia pisała, więc bez
wahania zaczął czytać.
*
Moje serce, ono ryczy,
Ono krwawi, ono krzyczy.
Ono krzyczy bezustannie,
Gdy cierpienie je dopadnie.
*
Miłość ma wszak jest wielka
I przed Tobą właśnie klęka,
Choć do szkoły droga długa,
Co dzień idę,
By Cię spotkać i pomrugać,
A przy Tobie moje rzęsy,
Czarnym tuszem malowane,
Lśnią ku Tobie, niczym węzły
W adidasach zawiązane.
*
Gdybym miała szczęście takie,
Że bym mogła zostać ptakiem,
Chciałabym się stać jaskółką
Wtedy nad twą głową latałabym w kółko.
*
Tak się zakochałam,
Że nie jestem sobą.
Marzę o miejscu,
Gdzie będę tylko z Tobą.
*
Kocham, myślę wciąż o Tobie,
Innej myśli nie mam w głowie.
W myślach krzyczę dziś do Ciebie:
,,NIE ZOSTAWIĘ NIGDY CIEBIE!".
W bogactwie i w biedzie,
Będę przy Tobie.
W zdrowiu i w chorobie,
Będę przy Tobie.
Gdy sił mi braknie,
Będę przy Tobie.
A gdy umrzemy,
W jednym będziemy leżeć grobie.
*
Z tyłu zeszytu dziewczyna napisała:
,,ANDRZEJ, KOCHAM CIĘ NAD ŻYCIE".
Gdy chłopak przejrzał cały zeszyt, łzy z
jego oczu lały się strumieniami. Nie mógł w to uwierzyć, że już nigdy nie
będzie mógł jej przytulić, pocałować, porozmawiać z nią. Nie mógł się z tym
pogodzić. Andrzej nawet już nie miał siły, żeby dać Karolowi nauczkę. Po prostu
nie wiedział, co ze sobą zrobić.
Kiedy pięcioro zrozpaczonych przyjaciół
było przed barem, na miejsce przyjechała policja. Dwóch funkcjonariuszy wyszło
z samochodu.
-
Dostaliśmy zgłoszenie o wypadku samochodowym -
powiedział jeden z nich.
-
To ja… - zaczął niepewnie Karol - …ja prowadziłem samochód.
-
Proszę dmuchnąć - podał mu alkomat.
Osiemnastolatek zrobił, co mu kazano.
Wszyscy wiedzieli, że Karol wypił trochę wódki i byli pewni, że to, co zobaczą
policjanci mu nie pomoże, a wręcz pogorszy jego sytuację. Alkomat wykazał 0,5‰
alkoholu w jego krwi.
-
Jest pan zatrzymany. Pojedzie pan z nami - dodał, a Karol dobrowolnie wsiadł do
radiowozu i pojechał z nimi na komendę.

Księżniczko, nie chcę być za surowa, ale to malo prawdopodobne. To straszliwie mało prawdopodobne, aby ktoś nawet nie bardzo pijany nie zauważył ławki, aby uderzenie w ławkę ogrodową zniszczyło samochód, i aby uderzenie w ławke zabiło dziewczynę! To coś jak śmierc przez uderzenie w kartony ;) Rozumiem, iż ten fragment pasuje Ci do opowieści, ale ten fragment stanowczo trzeba dopieścić- watek kłótni wśród przyjaciół OK, ale potem cały wypadek jest napisany jak streszczenie, nie budzi za bardzo uczuć, pomojajac fakt, że jest mało prawdopodobny. Księżniczko, nie chcę Cię hejtować, tylko zwrócic uwagę na niedociagnięcie, które u ludzi mniej subtelnych zapewne wywołało by napad głupawego śmiechu. Wybacz, Księżniczko, lubie Twoją opowieść , ale nie mogę przejść wobec tego obojętnie!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie urazi Cię ta uwaga.
Hej
Przyczepię się tylko do jednego trochę wg. mnie niepoukładanego zdania. "Kiedy nadszedł wieczór, w pokoju Karola jego mama uszykowała obok łóżka nastolatka materac dla jednego z chłopaków." Może lepiej byłoby: Kiedy nadszedł wieczór, mama Karola uszykowała materac dla jednego z chłopaków w jego pokoju (albo w pokoju syna) obok łóżka. Ale to tylko moja mała sugestia. :) Zabrakło mi krwi w tym rozjechaniu Kasi, bo na początku pomyślałam, że może wykrwawiła się na śmierć. Czuję, że Karol będzie miał "ciekawy" prezent na 18-stkę. xd
OdpowiedzUsuń