niedziela, 2 lutego 2014

MKP I - Rozdział VII, VIII

  Przepraszam Was bardzo, że dawno nie pisałam, ale wiecie... - związek = obowiązki, mniej czasu na wszystko inne i od czasu do czasu małe problemy. Na razie jakoś ja i mój Rycerz MG się trzymamy, mam nadzieję, że potrwa to długo.
  No, ale co będę przynudzać - pewnie chcecie dalszy ciąg MKP. Tak w ramach rekompensaty wklejam dwa rozdziałay.

Rozdział VII
,,Szokująca prawda"

        Tydzień później relacje między Kasią a Andrzejem były bez zmian, choć spędzali ze sobą trochę mniej czasu niż wcześniej, ponieważ pozostały czas spędzali z przyjaciółmi.
Któregoś dnia dziewczyny uznały, że pójdą we trzy na zakupy, a chłopcy w tym czasie grali w piłkę. W pewnym momencie meczu Andrzej poprosił o przerwę i poszedł do toalety. Wracając, usłyszał, jak Karol i Paweł o czymś rozmawiają.
- Posłuchaj, Paweł, musimy mu powiedzieć. Andrzej powinien wiedzieć.
- O czym powinienem wiedzieć? - wtrącił się Andrzej.
- O niczym - powiedział szybko Paweł.
- Nie, Paweł! Musimy mu powiedzieć - zaprzeczył Karol.
- Ale o czym? - zdziwił się czarnowłosy.
- Lepiej usiądź, bo to, co usłyszysz może być dla ciebie szokiem i nie zdziwię się, jeżeli mnie, to znaczy nas przez to znienawidzisz.
        Andrzej usiadł na ławce i znów zapytał:
- Powiesz mi w końcu, o co chodzi?
- Pamiętasz, jak niecałe dwa lata temu mówiłem ci o tym, że ja i Paweł poznaliśmy się na boisku, grając w piłkę?
- No, a co to ma do rzeczy? – pytał, patrząc na Karola przymrużonymi oczami, ponieważ słońce świeciło mu w twarz.
- No, bo my wcale nie poznaliśmy się na boisku. My poznaliśmy się przez Internet, na portalu społecznościowym dla... - zająknął się - …dla homoseksualistów.
- Co? - zachichotał pod nosem.
- Andrzej, ja… jestem... - znów się zająknął - …jestem gejem, a Paweł to mój chłopak.
Obu im serca waliły ze strachu przed tym, że zaraz usłyszą coś potwornego z ust najlepszego przyjaciela.
- Że co? – nie mógł w to uwierzyć. – To jest żart, prawda? Wkręcacie mnie?
        - Mówię całkiem serio.
        - Paweł, to prawda? Wy… jesteście parą? – wciąż to do niego nie docierało.
        - Tak – kiwnął nieśmiało głową.
        - I wy tak normalnie trzymacie się za ręce, całujecie się?
        - Wiem, jest to trochę dziwnie, ale my naprawdę się kochamy – wyjaśniał najmłodszy. – Czujemy do siebie to, co ty czujesz do Kasi.
        - Czyli tak na poważnie się całujecie i w ogóle?
        - Tak, to znaczy jeszcze się nie całowaliśmy, ale… Jesteśmy ze sobą na poważnie i mam nadzieję, że nas zaakceptujesz.
- Ale czemu mi nie powiedzieliście wcześniej, przecież jesteśmy przyjaciółmi. Karol, znamy się od przedszkola. Niby czemu miałbym was nie zaakceptować?
  - Serio? Czyli to nie jest dla ciebie obrzydliwe? - odetchnął z ulgą.
        - Nie, ale nie całujcie się przy mnie, ok?
- No, jasne. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nie musimy już się ukrywać przed najlepszym kumplem. Dzięki, stary.
        Zakochani byli szczęśliwi, że jedyna osoba, która się o nich dowiedziała, zaakceptowała ich. Andrzej natomiast głęboko to ukrył, ale trudno mu było patrzeć na nich jak na parę zakochanych. Teraz, gdy już o nich wiedział, każdy ich ruch wydawał mu się dziwny. Kiedy się po przyjacielsku objęli, gdy szeptali sobie coś do ucha, zwykłe rzeczy wyglądały dla niego na takie, którymi mogliby się ujawnić.






Rozdział VIII
,,Impreza i tragiczny wypadek"

        Dwa tygodnie później Karol w szkole rozdawał zaproszenia na swoją osiemnastkę. Andrzej i Paweł oczywiście byli zaproszeni, ale chłopak postanowił zaprosić także Kasię, Sylwię i Oliwię.
        W piątek - dzień przed imprezą Karol i Paweł spędzili wspólnie cały dzień, z Andrzejem widzieli się tylko w szkole, a poza tym i tak wciąż rozmawiał z Kasią. Noc blondyn miał spędzić u swojego chłopaka. Kiedy nadszedł wieczór, w pokoju Karola jego mama uszykowała obok łóżka nastolatka materac dla jednego z chłopaków. Gdy obaj się położyli (Paweł w łóżku, a Karol na materacu), nie szli od razu spać.
        - Niewygodny ten materac, co? – rzucił blondyn, widząc, jak jego ukochany przewraca się z boku na bok.
        - Trochę.
        - A może chciałbyś położyć się na czymś wygodniejszym.
        - A wpuścisz mnie do siebie?
        - Możemy się zamienić. Lepiej, żeby twoi rodzice nie zastali nas razem w łóżku.
        - A co oni będą robić tutaj w nocy?
        - Ja nie mówię, jakbyśmy teraz na chwilę razem się położyli, ale rano, gdyby twoja mama tu weszła, żeby nas obudzić.
        - Wtedy powiem, że po prostu rozmawialiśmy i nam się zasnęło.
        - Dobra, właź – podniósł kołdrę.
        Uradowany nastolatek wszedł do łóżka i chłopcy się przytulili.
        - Dziękuję – cmoknął go w głowę.
        - Karol, myślałeś kiedyś nad tym, jak to jest, że nie podobają nam się dziewczyny?
        - Może po prostu jesteśmy inni.
        - Inni, czyli gorsi.
        - Nie. Inni, czyli wyjątkowi.
        - Przecież wiesz, jacy są ludzie w tych czasach. Zero tolerancji. Jak tylko słyszą słowo ,,gej”, myślą - ,,psychicznie chory”. Chciałbym, żeby nas zaakceptowali, żebyśmy nie musieli się ukrywać, żebyśmy mogli żyć normalnie.
        - Kocham cię – pogłaskał go po głowie.
        - Ja ciebie też.
        - Dobranoc, skarbie.
        - Dobranoc.
        Zasnęli objęci. Paweł był przytulony do ukochanego i opierał głowę na jego torsie.
        Rano około godziny ósmej obudzili się w takiej samej pozycji, w jakiej zasnęli.
        - Cześć Pawełku – przywitał się Karol. – Jak się spało?
        - Z tobą - cudownie – cmoknął go w policzek. – A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego.
        - Dziękuję – przytulił go jeszcze bardziej do swojej piersi. – A dostałbym jakiś prezent? – dodał po chwili.
        - Co masz na myśli? – zdziwił się.
        - Nasz pierwszy pocałunek – odpowiedział nieśmiało.
        - Z wielką chęcią bym to zrobił, ale w każdej chwili mogą wejść tu twoi rodzice.
        - Moi rodzice zanim wejdą, zawsze pukają, a zwłaszcza rano.
        - Jesteś pewien?
        - Tak.
        - No, dobra – delikatnie wyrwał się z objęć partnera.
        Nastolatek usiadł na Karolu w rozkroku i się zaczął powoli nachylać.
        - Chcesz tego? – uśmiechnął się.
        Młodszy tylko pokiwał głową i także się uśmiechnął, nie mogąc się doczekać. Paweł pochylił się jeszcze bardziej, aż ich usta się zetknęły. Najpierw było to zaledwie muśnięcie…
Nagle do pokoju wpadł Andrzej.
        - Cześć – rzucił, lecz gdy zobaczył ich razem w łóżku, natychmiast zamknął za sobą drzwi.
        Chłopcy od razu oderwali się od siebie.
        - Andrzej, oszalałeś?! – rzucił wystraszony Karol. – Prawie dostaliśmy zawału.
        - Sorry. Chciałem złożyć ci, życzenia, ale widzę, że ty chyba dostałeś już ten najlepszy prezent. Spaliście ze sobą?
        - Zależy, co masz na myśli.
        - Mówię o seksie.
        - Tak, jasne. Za ścianą znajduje się sypialnia moich rodziców, a my w nocy jęczeliśmy z podniecenia.
        - Karol miał na myśli, że tak, spaliśmy w jednym łóżku, ale nie, nie uprawialiśmy seksu – dodał blondyn, starając się ukryć wściekłość na przyjaciela. – Właśnie miałem dać Karolowi jeden z prezentów ode mnie, ale jak już przyszedłeś, to może odłożymy to na później – cmoknął partnera w policzek.
        Solenizant wyszedł z łóżka i podszedł  do przyjaciela.
        - No, stary. Jesteś w końcu dorosły, więc kupiłem ci taki mały prezent – Andrzej dał mu puszkę z piwem.
        - Dzięki – chciał go uścisnąć, ale ten w zakłopotaniu podał mu rękę. – Coś nie tak? – zdziwił się, gdy uścisnęli sobie dłonie.
        - Nie. Wszystko gra. Resztę prezentu dostaniesz wieczorem – zmienił temat.
        Po chwili do pokoju zajrzała Anna, czyli mama Karola.
        - Chłopcy za chwilę przyjdźcie na śniadanie. Andrzej, zjesz z nami?
        - Nie, dziękuję. Dziewczyna za mną czeka.
        - No, dobrze. Ale wy za chwilę macie zejść do jadalni – zwróciła się do pozostałej dwójki.
        Było widać, że kobieta bardziej faworyzowała Andrzeja niż Pawła. Blondyn był dla niej niechcianym pasożytem, ale ukrywała to. Najbardziej martwiła się o Karola, bała się, że Paweł przyjaźni się z nim tylko dla pieniędzy.
        Osiemnastolatek dobrze wiedział, że nie jest zbyt lubiany przez matkę swojego chłopaka, ale także to ukrywał. Miał nadzieję, że kiedyś kobieta się do niego przekona i zrozumie, że jemu wcale nie chodzi o pieniądze, tylko o Karola.
        - Dobra, to ja już będę leciał – powiedział Andrzej, gdy kobieta wyszła.
        - No tak. Kasia za tobą czeka – mruknął pod nosem najmłodszy.
        - Sorry, chłopaki. Muszę iść.
        - Ok. Pa.
        - Pa.
        Pożegnali się i gdy tylko Andrzej zamknął za sobą drzwi, Karol podszedł do ukochanego, przytulił go od tyłu i pocałował w szyję.
        - Na czym stanęło? – spytał.
        - Karol, musimy się ubrać i iść na śniadanie.
        - No, co ty.
        - Skarbie, nadrobimy to, obiecuję.
        - No dobrze – cmoknął go w policzek.
        Popołudniu chłopcy pojechali do baru za miastem, gdzie miała odbyć się osiemnastka młodszego. Jego mama miała do nich dołączyć, ponieważ musiała jeszcze załatwić coś z właścicielem. Karol i Paweł udali się na zaplecze sali, żeby się przebrać w garnitury. Kiedy mieli założyć krawaty…
        - Karol, pomógłbyś mi go zawiązać? – …poprosił blondyn.
        - No, jasne – podszedł do niego i bez większego problemu zawiązał mu krawat.
        Następnie przybliżył się, chcąc pocałować ukochanego, lecz nie zdążył, ponieważ usłyszeli głos Anny.
        - Karol?
        - Tutaj, mamo! – zawołał i kobieta weszła.
        - Wyglądacie super – uśmiechnęła się.
        - O to chodziło.
        Kobieta przekazała wszystko co trzeba synowi i pojechała do domu. Jednak tuż po tym, jak wyszła, do baru przyszedł Andrzej z Kasią, więc chłopcy nie zdążyli przeżyć pierwszego pocałunku.
        Na imprezie wszyscy się świetnie bawili, chłopcy wypili oczywiście trochę alkoholu. Jednak Karol nie miał zbyt dobrego humoru, ponieważ był wściekły na Andrzeja.
        Około godziny dwudziestej drugiej, gdy po długim tańcu Kasia i Andrzej postanowili odpocząć, chłopak usiadł obok swoich przyjaciół, a dziewczyna podeszła do stolika, gdzie siedziały jej przyjaciółki.
- Dlaczego tak siedzicie zamiast się bawić? - spytała.
- Bo Karol i Paweł są już zmęczeni ciągłym tańcem, a to są jedyni chłopacy, z którymi warto tańczyć.
- Nie liczyłabym na to, że kiedykolwiek któraś z was będzie z którymś z nich.
- Co? Niby czemu? - oburzyła się Sylwia.
- Po prostu mają pewien sekret i na razie nie szukają dziewczyny.
- Jaki sekret? - zaciekawiły się.
- Nie mogę powiedzieć. Przecież to sekret.
- No, ale przecież nie wygadamy.
- Chłopcy zaufali Andrzejowi. Nawet ja nie powinnam o tym wiedzieć.
- No, tak, znowu Andrzej. Wszystko kręci się wokół Andrzeja. Jak nie byliście razem, ciągle o nim gadałaś. Teraz, jak jesteście razem, spędzasz z nim każdą wolną chwilę, a jak już możemy pogadać, ty mówisz tylko o nim. Czy ty naprawdę nie masz innych tematów do rozmowy? – znów zdenerwowała się zielonooka.
- W końcu mogę być z chłopakiem, w którym byłam zakochana na zabój, a ty mi nawet nie pozwalasz się tym nacieszyć!
- A ciesz się ile chcesz. Tylko chciałam ci przypomnieć, że masz jeszcze przyjaciółki.
- Przyjaciółki zrozumiałyby, że skoro kocham Andrzeja, to chcę z nim spędzać czas - wzięła torebkę i wyszła na zewnątrz.
        Kasia usiadła na ławce przy drodze, wyjęła z torebki stary, nieco zniszczony zeszyt, otworzyła go i zaczęła coś w nim pisać.
        Kiedy Andrzej podszedł do chłopaków, sytuacja potoczyła się podobnie, jak u dziewcząt.
- Karol, co ty dzisiaj masz taki zły humor?
- Cały wolny czas spędzasz z Kaśką, dla nas nie poświęcasz już nawet minuty.
- Co cię ugryzło?! Przecież wiedziałeś, że ma problemy i że muszę jej pomóc.
- Ale w ciągu ostatnich dwóch miesięcy nie miałeś nawet chwili, żeby chociaż usiąść i pogadać.
- Kasia to moja dziewczyna i chcę spędzać z nią czas.
- Myślałem, że się przyjaźnimy - zdenerwowany wstał od stołu i poszedł do łazienki.
        Paweł poszedł za nim, by go uspokoić. Na szczęście wszyscy się bawili i było tam pusto, więc chłopcy mogli szczerze porozmawiać.
- Karol, proszę cię. Uspokój się - położył mu rękę na ramieniu.
- Przepraszam, ale po prostu jestem o niego zazdrosny.
- Skarbie, przecież masz mnie - spojrzał mu głęboko w oczy i po chwili zaczął go całować.
- Zwariowałeś? - przerwał z uśmiechem. - Jeszcze nas ktoś przyłapie.
- No i co z tego - dodał i wrócił do całowania.
        Karol zdziwił się postawą swojego chłopaka, który zawsze siedział z nosem w książkach. To był ich pierwszy taki pocałunek. Do tej pory co najwyżej cmoknęli się w policzek lub w usta. Karol uznał to za najlepszy prezent, jaki dostał na urodziny. To, co poczuli w tamtej chwili, było uczuciem wręcz nie do opisania. Uznali to za ich najwspanialsze jak dotąd przeżycie.
Po pocałunku Karol przytulił się do ukochanego.
- Kocham cię - powiedział.
- Ja ciebie też. Chcę spędzić z tobą resztę życia.
- Dziękuję ci za wszystko.
- Idziemy?
        Młodszy pokiwał głową i wrócili na salę. Nikt prócz Andrzeja nawet nie zauważył, że byli razem w łazience. Kiedy chłopak zobaczył uśmiechy na ich twarzach, wiedział, że musiało coś między nimi zajść. Siadając przy stole, solenizant zaczął zagryzać wargi, wtedy Andrzej już się domyślił.
- Wy się całowaliście? - spytał szeptem, żeby nikt nie usłyszał.
- Tak - odpowiedział uradowany Karol.
- Przecież ktoś mógł was zobaczyć. Ja chyba bym się zrzygał, gdybym zastał was w takiej sytuacji.
- Co?! - nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. - Jak mogłeś powiedzieć coś takiego? Mówiłeś, że ci to nie przeszkadza.
- Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało.
- Odczep się ode mnie - wstał i wyszedł z sali.
        Tym razem chłopak wyszedł na zewnątrz. Wsiadł do swojego samochodu i ruszył. Chciał po prostu się przejechać, żeby ochłonąć. Paweł nie zdążył go zatrzymać, ponieważ chciał przemówić Andrzejowi do rozsądku. Jednak, gdy z zewnątrz dobiegł pisk opon i ogromny huk, wszyscy goście natychmiast wyszli, by zobaczyć, co się stało. Samochód osiemnastolatka uderzył w ławkę, na której siedziała Kasia. Karolowi udało się wyjść o własnych siłach z na wpół rozbitego auta z ledwie lekkimi obrażeniami, ale potrącona dziewczyna była nieprzytomna. Kilku chłopaków pomogło odsunąć samochód od ławki. Zalany łzami Andrzej podbiegł do ukochanej i trzymając ją na rękach, zawołał:
- Niech ktoś dzwoni po karetkę!
        Sylwia i Oliwia także podbiegły do Kasi.
Paweł zadzwonił na pogotowie. Potem zaprowadził swojego chłopaka kawałek dalej. Na twarzy ciemnowłosego pojawiło się przerażenie i łzy.
- Co ja zrobiłem? – powtarzał zrozpaczony.
- Spokojnie. Ona przeżyje, słyszysz? – pocieszał go blondyn, dyskretnie trzymając go za rękę. – Wszystko będzie dobrze – wmawiał mu, choć sam dobrze wiedział, że nie będzie. Mimo, że chciał zachować zimną krew, nie potrafił, też płakał.
Młodszy odczuwał lęk przez to, co się stało, ale przecież nie zrobił tego celowo. Wiedział, że jeśli Kasi stało się coś poważnego, Andrzej go znienawidzi. Jednak najbardziej bał się tego, że wszyscy się od niego odwrócą i tego, co byłoby dla niego najgorsze, że straci Pawła.
Gdy karetka dotarła na miejsce, było już za późno - dziewczyna umarła w ramionach Andrzeja.
- Nie! Nie! Dlaczego?! Dlaczego ona?!
Kiedy Karol usłyszał tak rozpaczliwe krzyki przyjaciela, wiedział, że stało się to, czego nie spodziewał się nikt.
- Zabiłem ją – rozpłakał się jeszcze bardziej piwnooki, tuląc się do ukochanego. Chłopak cały się trząsł, a jego głos drżał.
Blondyn nie miał pojęcia, co powinien powiedzieć, więc po prostu mocno go do siebie przytulał i pozwalał mu wypłakać się swoje ramię.
Kiedy już zabrano ciało Kasi i wszyscy goście pojechali do domu, na miejscu zostali Karol, Andrzej, Paweł, Sylwia i Oliwia.
- Jak mogłeś?! - krzyknął załamany Andrzej do Karola. - Jak mogłeś to zrobić?!
- Andrzej, to..., to nie było celowo. Ja..., ja nie chciałem. Przepraszam. Wpadłem w poślizg. Nic nie mogłem poradzić - tłumaczył zalany łzami.
- Mogłeś zabić mnie, a nie ją! Ty obrzydliwy pedale!
- Andrzej! - wściekł się Paweł. Obaj poczuli się strasznie po tych słowach.
- Obaj jesteście siebie warci.
Andrzej był zrozpaczony. Już chciał podejść i uderzyć Karola pięścią, ale na szczęście Sylwia i Oliwia go zatrzymały.
Chłopak usiadł na wpół rozbitej ławce i ujrzał obok zeszyt otwarty na ostatnim wpisie swojej dziewczyny. W zeszycie tym były wiersze, które Kasia pisała, więc bez wahania zaczął czytać.
*
Moje serce, ono ryczy,
Ono krwawi, ono krzyczy.
Ono krzyczy bezustannie,
Gdy cierpienie je dopadnie.
*
Miłość ma wszak jest wielka
I przed Tobą właśnie klęka,
Choć do szkoły droga długa,
Co dzień idę,
By Cię spotkać i pomrugać,
A przy Tobie moje rzęsy,
Czarnym tuszem malowane,
Lśnią ku Tobie, niczym węzły
W adidasach zawiązane.
*
Gdybym miała szczęście takie,
Że bym mogła zostać ptakiem,
Chciałabym się stać jaskółką
Wtedy nad twą głową latałabym w kółko.
*
Tak się zakochałam,
Że nie jestem sobą.
Marzę o miejscu,
Gdzie będę tylko z Tobą.
*
Kocham, myślę wciąż o Tobie,
Innej myśli nie mam w głowie.
W myślach krzyczę dziś do Ciebie:
,,NIE ZOSTAWIĘ NIGDY CIEBIE!".
W bogactwie i w biedzie,
Będę przy Tobie.
W zdrowiu i w chorobie,
Będę przy Tobie.
Gdy sił mi braknie,
Będę przy Tobie.
A gdy umrzemy,
W jednym będziemy leżeć grobie.
*
        Z tyłu zeszytu dziewczyna napisała:
,,ANDRZEJ, KOCHAM CIĘ NAD ŻYCIE".
        Gdy chłopak przejrzał cały zeszyt, łzy z jego oczu lały się strumieniami. Nie mógł w to uwierzyć, że już nigdy nie będzie mógł jej przytulić, pocałować, porozmawiać z nią. Nie mógł się z tym pogodzić. Andrzej nawet już nie miał siły, żeby dać Karolowi nauczkę. Po prostu nie wiedział, co ze sobą zrobić.
        Kiedy pięcioro zrozpaczonych przyjaciół było przed barem, na miejsce przyjechała policja. Dwóch funkcjonariuszy wyszło z samochodu.
- Dostaliśmy zgłoszenie o wypadku samochodowym -  powiedział jeden z nich.
- To ja… - zaczął niepewnie Karol - …ja prowadziłem samochód.
- Proszę dmuchnąć - podał mu alkomat.
        Osiemnastolatek zrobił, co mu kazano. Wszyscy wiedzieli, że Karol wypił trochę wódki i byli pewni, że to, co zobaczą policjanci mu nie pomoże, a wręcz pogorszy jego sytuację. Alkomat wykazał 0,5‰ alkoholu w jego krwi.

- Jest pan zatrzymany. Pojedzie pan z nami - dodał, a Karol dobrowolnie wsiadł do radiowozu i pojechał z nimi na komendę.

2 komentarze:

  1. Księżniczko, nie chcę być za surowa, ale to malo prawdopodobne. To straszliwie mało prawdopodobne, aby ktoś nawet nie bardzo pijany nie zauważył ławki, aby uderzenie w ławkę ogrodową zniszczyło samochód, i aby uderzenie w ławke zabiło dziewczynę! To coś jak śmierc przez uderzenie w kartony ;) Rozumiem, iż ten fragment pasuje Ci do opowieści, ale ten fragment stanowczo trzeba dopieścić- watek kłótni wśród przyjaciół OK, ale potem cały wypadek jest napisany jak streszczenie, nie budzi za bardzo uczuć, pomojajac fakt, że jest mało prawdopodobny. Księżniczko, nie chcę Cię hejtować, tylko zwrócic uwagę na niedociagnięcie, które u ludzi mniej subtelnych zapewne wywołało by napad głupawego śmiechu. Wybacz, Księżniczko, lubie Twoją opowieść , ale nie mogę przejść wobec tego obojętnie!
    Mam nadzieję, że nie urazi Cię ta uwaga.
    Hej

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyczepię się tylko do jednego trochę wg. mnie niepoukładanego zdania. "Kiedy nadszedł wieczór, w pokoju Karola jego mama uszykowała obok łóżka nastolatka materac dla jednego z chłopaków." Może lepiej byłoby: Kiedy nadszedł wieczór, mama Karola uszykowała materac dla jednego z chłopaków w jego pokoju (albo w pokoju syna) obok łóżka. Ale to tylko moja mała sugestia. :) Zabrakło mi krwi w tym rozjechaniu Kasi, bo na początku pomyślałam, że może wykrwawiła się na śmierć. Czuję, że Karol będzie miał "ciekawy" prezent na 18-stkę. xd

    OdpowiedzUsuń