Rozdział XI
,,Pogrzeb Andrzeja"
Dwa dni później odbył
się pogrzeb Andrzeja. Gdy Krzysztof widział płaczącą Ewę, pomyślał wtedy, że
teraz powinien ją wspierać. Podszedł do niej i przytulił ją. Zapłakana kobieta
odwzajemniła uścisk byłego męża i zalana łzami powiedziała:
-
Kocham cię, Krzysiu.
-
Ja ciebie też, skarbie - odpowiedział mężczyzna. - Andrzej chciałby, żebyśmy
znów byli razem.
-
Ja też bym chciała. Przez te kilka lat wytrzymywałam bez ciebie, bo był przy
mnie Andrzej. Był do ciebie taki podobny. Teraz, gdyby nie ty, zostałabym sama.
Dziękuję ci, że jesteś.
Pół roku później Krzysztof ponownie
oświadczył się Ewie, a miesiąc po tym znów wzięli ślub.
Paweł, Oliwia i Sylwia potwierdzili w
sądzie, że Karol nie chciał doprowadzić do śmierci Kasi i że to był wypadek.
Pomimo tego, że osiemnastolatkowi groziło więzienie, nie pozwolił on swojemu
chłopakowi wyjawić ich tajemnicy i powiedzieć, co było powodem ich kłótni z
Andrzejem, przez którą Karol wsiadł do samochodu. Chłopak został uznany za
winnego nieumyślnego spowodowania śmierci i skazano go na dwa lata pozbawienia
wolności. Odebrano mu także prawo jazdy. Jego rodzice nie pojawili się na rozprawie,
a w więzieniu odwiedzał go tylko Paweł.
Andrzej został pochowany w tym samym
grobie, co Kasia. Pomnik mieli w kształcie serca, na którym widniał napis:
,,...Póki Śmierć nas nie
rozłączy..."
Była na nim także marmurowa książka z
ostatnim wierszem Kasi.
Koniec
*
Ostatni taki krótki. :P Wiem, że książka nie jest zbyt rozbudowana i szczerze dziękuję za Wasze opinie. Niebawem pojawi się druga część MKP i obiecuję, że będzie nieco więcej opisów, ale liczę na Wasze szczere opinie.
*
A co do tego, jak mi się w życiu układa... Hmm... Na razie nie narzekam, bywało gorzej. Mój Rycerz MG bardzo mnie wspiera, gdy coś mi nie wychodzi i po miesiącu bycia z nim uznałam, że to właśnie kogoś takiego szukałam - jest moim lustrzanym odbiciem i dzięki temu mnie rozumie. Mamy wiele wspólnego - denerwujące rodzeństwo, te same zainteresowania (pisanie, rysowanie, muzyka rockowa) i jemu także zmarł chrzestny. Co prawda jego chrzestny zmarł kilka lat temu, a mój dwa miesiące temu, ale i tak mnie rozumie. Zawsze, gdy idziemy na cmentarz, jak stoję przed grobem wuja, po prostu nie mogę się powstrzymać od płaczu, on zawsze mnie przytula, ale nigdy nie prosi, bym przestała płakać, tylko przytula. Daje mi się wypłakać, bo mnie rozumie i za to mu właśnie dziękuję.
A tutaj jeszcze jedno z moich dzieł:

Hmmy... Cieszę się, że piszesz drugą część i sie nie zniechęcasz. Ja sama nie lubię pisać za długich form, za dużo pomysłów ciśnie sie do głowy.
OdpowiedzUsuńRysunek jest świetny, naprawdę masz talent... Takie naturalne włosy, nos... ;)