Rozdział IV
,,Spotkanie z matką”
Przez
całe niedzielne popołudnie Paweł siedział z kartką, którą dostał od pani Ali i
zastanawiał się, czy spotkać się z matką, czy jednak nie. Nie zjadł ani obiadu,
ani kolacji. W nocy znów w ogóle nie spał. Ciągle myślał o matce, która nie
odzywała się przez siedemnaście lat.
W
poniedziałek chłopcy przyszli do restauracji wcześniej, żeby Paweł mógł
Karolowi wszystko na spokojnie wytłumaczyć, co ma robić i gdzie, co się
znajduje.
Restauracja
nazywała się Feniks. Drzwi wejściowe były szklane z drewnianym obramowaniem, za
którymi znajdowała się nieduża sala, gdzie stało siedem czteroosobowych
stolików. Ściany miały kolor jasnobrązowy. Naprzeciwko drzwi stał bar. Po
prawej stronie przy barze widać było drzwi, za którymi znajdowało się biuro
właściciela, czyli Pawła. Po lewej stronie baru były kolejne drzwi, tym razem
wahadłowe, prowadzące do kuchni.
Kiedy
Karol zwiedził już wszystkie pomieszczenia, a Paweł mu wyjaśnił, co będzie
robił, zaczęli schodzić się współpracownicy. Pierwsza przyszła kelnerka - Martyna.
Była to szczupła dwudziestolatka o blond włosach i niebieskich oczach, która
zawsze, gdy tylko miała okazję podrywała Pawła lub Szymona.
- Cześć Martyna - przywitał
ją Paweł.
- Cześć Pawełku. - pisnęła i
cmoknęła go w policzek.
Paweł
zrobił minę znudzonego już ciągłymi podrywami Martyny.
- Ile razy ci już mówiłem, że
na pewno nigdy nie będziemy razem?
- Dużo, ale może jeszcze
zmienisz zdanie - puściła mu oczko.
- Nie, nie zmienię -
zakończył temat. - To jest Karol, będzie ci pomagał na sali.
- O, nowy kelner - podeszła
do niego. - A może byśmy tak wyskoczyli gdzieś razem, tylko ty, ja… - zaczęła, jeżdżąc
mu ręką po klatce piersiowej.
- Nie, Karol też nie jest
zainteresowany - przerwał jej zazdrosny Paweł. - Idź lepiej przygotować się do
pracy.
- A co, zazdrosny jesteś o
mnie? - dodała.
- Prędzej byłbym zazdrosny o
Karola niż o ciebie. Znam go trochę dłużej i jesteśmy bardzo dobrymi
przyjaciółmi.
- Uważaj, Pawełku, bo jeszcze
pomyślę, że łączy was coś więcej niż przyjaźń - poszła do kuchni.
Karolowi chciało się śmiać, ale udało mu się
powstrzymać.
- Przepraszam cię za nią -
zaczął Paweł. - Niedawno rzucił ją chłopak i teraz poszukuje nowej miłości, ale
nie umie zrozumieć, ŻE JA NIE CHCĘ MIEĆ DZIEWCZYNY! - powiedział głośniej.
- Słyszałam - dobiegł ich
głos Martyny.
- O TO CHODZIŁO! - znów
rzucił głośniej.
- Spoko, rozumiem - zaśmiał
się Karol. - A już się bałem, że masz dziewczynę i zapomniałeś mi o tym
powiedzieć.
- Już wiesz, dlaczego nie
zatrudniam kobiet? Na nią namówił mnie Szymon. Powiedział, że będzie
przyciągała klientów.
- I co? - zapytał, ciągle
chichocząc pod nosem.
- Powiem tyle, gorzej nie
jest.
Nagle
do Feniksa weszli rozbawieni Błażej i Szymon. Błażej, czyli dobrze zbudowany
trzydziestodwulatek był szefem kuchni. Miał ciemne włosy i bardzo pogodną
twarz. Dwudziestopięcioletni Szymon, czyli kucharz był szczupły, ale bardzo przystojny
i nie miał dziewczyny, więc jego Martyna się najbardziej podrywała.
- Cześć ludzie - przywitał
się Paweł.
- Cześć szefie - powiedział
Błażej.
- Siema Paweł - dodał Szymon.
- To jest nowy kelner - Karol
- przedstawił go blondyn.
- Poznałeś już Martynę? -
spytał dwudziestopięciolatek.
- Tak, już próbowała go
gdzieś wyrwać - odpowiedział Paweł. - Jest w kuchni.
- Szymon, skarbie. W końcu
przyszedłeś. Już nie mogłam się doczekać - powiedziała, wychodząc z kuchni i
rzuciła mu się na szyję.
- Ona jest świetna - szepnął
do Karola.
Martyna
zaciągnęła chłopaka do kuchni.
- Dobra, przebierajcie się,
zaraz otwieramy.
Restauracja została otwarta o
godzinie dziesiątej. Z pierwszymi klientami Karol poradził sobie doskonale.
Oczywiście Martyna nie dawała mu spokoju. Widocznie Karol jej się spodobał.
Zbliżała się już
godzina dwunasta, więc dziewczyna go spytała:
- Pójdziesz ze mną na przerwę
obiadową?
- Nie chcę być niegrzeczny,
ale nie.
- Ty serio mnie nie lubisz?
Nie podobam ci się? - zasmuciła się.
- Jesteś świetną kumpelą, ale
tylko tyle. Ja naprawdę nie szukam dziewczyny.
- No, tak. Jesteś takim
fajnym facetem, pewnie jest już jakaś szczęściara.
Karol
przytulił ją i powiedział:
- Wiem, że musisz być
załamana po stracie chłopaka, ale ja i Paweł, jak na razie nie szukamy
dziewczyny. A może Szymon. On chyba jest wolny.
- Tak, ale pomimo tego, że
ciągle z nim flirtuję, to i tak nigdy niczego mi nie zaproponował.
- Poczekaj jeszcze trochę. Na
pewno w końcu na to wpadnie - pocieszał ją.
- Dzięki. Fajnie się z tobą
rozmawia.
- Nie ma za co. A teraz
poproszę uśmiech od ucha do ucha.
Dziewczyna
uśmiechnęła się do niego i wtedy wiedziała, że w Karolu na pewno znajdzie
przyjaciela.
Niespodziewanie
do restauracji weszła kobieta, która miała kruczoczarne włosy spięte w kucyk i
stalowe oczy. Trzydziestoczterolatka była szczupła i wysoka. Podeszła do
stojącego przy barze Karola i spytała:
- Dzień dobry. Czy pracuje
tutaj Paweł Kanarczewski?
- Dzień dobry. A kim pani
jest, jeśli mogę spytać? - zdziwił się.
- Małgorzata Kanarczewska.
Jestem jego mamą - przedstawiła się.
Na
szczęście Martyna w tym czasie obsługiwała klientów, więc nie wiedziała, kim
była kobieta, z którą rozmawiał Karol.
- Ja jestem Karol
Radziszewski. Paweł jest właścicielem tej restauracji. Już go wołam.
Chłopak
poszedł do kuchni, gdzie Paweł rozmawiał o czymś z Szymonem. Karol powiedział
mu, że przyszła jego matka i przekonywał go, by zgodził się na rozmowę. Paweł
się wahał, ale po namowach ukochanego poszedł porozmawiać z matką. Piwnooki
pokazał mu siedzącą przy jednym ze stolików kobietę, która powiedziała, że jest
jego matką.
- Dzień dobry. Podobno mnie
pani szuka - powiedział, gdy do niej podszedł.
- Pawełku - zaczęła. - Jaka
pani? Jestem twoją mamą. Wiem, że możesz mnie nie pamiętać, ale proszę cię,
porozmawiajmy.
- Zostawiłaś mnie
siedemnaście lat temu. W ogóle się nie odzywałaś. Przez tyle czasu miałaś mnie
gdzieś, a teraz się pojawiasz i myślisz, że rzucę ci się na szyję i wszystko
będzie ok?
- Paweł, proszę cię,
porozmawiajmy.
- Dobra. Powiem ci coś i
jeżeli nie będziesz miała nic przeciwko temu, wtedy będziemy mogli porozmawiać.
Kobieta
się zdziwiła i zastanawiała się, co powie jej syn. Wiele rzeczy przeszło jej
przez myśl, jednak żadna z nich nie była tym, co usłyszała. Paweł wstrzymał
oddech.
- No, bo ja…, ja jestem gejem
- zwierzył się i nagle poczuł ulgę.
Oczy
wyleciały jej z orbit i lekko się zarumieniła. Nie wiedziała, co powiedzieć,
była w szoku.
- Paweł, ja… - zająknęła się -
…ja potrzebuję czasu, żeby to przemyśleć.
- No, jasne - wstał, spojrzał
na nią i poszedł do swojego biura.
Karol,
mimo tego, że obserwował całą sytuację, nie wiedział, co się stało.
Gdy
Paweł zamknął za sobą drzwi, oczy miał pełne łez, oparł się o szafę i z
wściekłości uderzył w nią pięścią.
Jego
chłopak rozmawiając z Martyną, usłyszał hałas, dobiegający z biura.
- Słyszałaś to? - spytał ją.
- Tak. Co to było?
- To u Pawła. Pójdę
sprawdzić. Ty tu zostań.
Na
szczęście żaden z klientów nie siedział tak blisko, żeby usłyszeć trzask.
Karol
bez zastanowienia wpadł do biura swojego chłopaka i zobaczył go tam siedzącego
na podłodze przy szafie całego we łzach. Szybko zamknął za sobą drzwi i usiadł
obok niego.
- Co jej powiedziałeś? -
spytał.
- Powiedziałem prawdę. Całą
prawdę.
- I co ona na to?
- Powiedziała, że musi to
przemyśleć.
Karol
objął ukochanego, by mógł się wypłakać w jego ramię.
- Siedemnaście lat. Przez
siedemnaście lat się nie odzywała. Już nie mogłem wytrzymać - dodał Paweł po
chwili.
- Dobrze, już się uspokój.
Wszystko w końcu się jakoś ułoży - głaskał go po ramieniu.
- Mam nadzieję.
- Wiesz co, jeśli twoja mama
nas zaakceptuje, to ja pójdę do moich rodziców i też im powiem prawdę. Ok?
- Mhm - przytaknął.
Kiedy
Paweł już się trochę uspokoił, obaj wstali. Chłopak wytarł policzki i oczy
chusteczką.
- Widać? - spytał.
Karol
podszedł do niego, przyłożył mu dłoń do twarzy i przetarł jego pliczek
kciukiem. Później dał mu całusa.
- Teraz już nie. - dodał po
pocałunku i uśmiechnął się.
Na
twarzy Pawła także pojawił się uśmiech, po czym obaj poszli dalej pracować.
- Co się stało? - spytała
Martyna, gdy tylko Karol podszedł do baru.
- Już wszystko jest pod
kontrolą.
- Od jak dawna się
przyjaźnicie?
- Znamy się ponad pięć lat.
Paweł to wręcz złoty człowiek.
- Tak, jest cudowny. I jaki
przystojny. Jesteś pewien, że nie chce mieć dziewczyny?
- Tak. Przecież nawet sam ci
to mówił.
- Wiem. Żartuję sobie -
dodała i oboje się zaśmiali.
Po
całym dniu pracy chłopcy byli strasznie zmęczeni, więc jak tylko przyszli do
domu, umyli się, zjedli kolację i położyli się w łóżku. Jednak nie szli od razu
spać, obrócili się przodem do siebie i zaczęli rozmawiać.
- Jak myślisz, Szymon lubi
Martynę? - zapytał z ciekawością Karol.
- Jakoś specjalnie mi się nie
zwierzał, ale chyba tak, tylko boi się tego, że ona tak z każdym flirtuje.
- Wiesz, dziś ją trochę
bliżej poznałem i zdaje mi się, że nie jest taka zła. Ona jest po prostu
samotna.
- Mam być zazdrosny? -
uśmiechnął się.
- No, co ty. O dziewczynę?
- Mogłeś przecież coś przede
mną ukryć i może jesteś biseksualny - zaśmiał się.
- No, wiesz. Ja? Biseksualny?
Czy ja wyglądam na biseksualistę?
- A jak wygląda
biseksualista?
- Chyba tak, jak każdy
człowiek.
- Czyli jednak mogę mieć
podejrzenia.
- A nawet jeśli byłbym Bi, to
co, zerwałbyś ze mną?
- Nie wiem, co faceci widzą w
kobietach.
- Ja też nie - zaczął go
całować.
Po pocałunku na chwilę zamilkli. Nagle Karol
zapytał:
- Ty serio byś chciał się ze
mną przespać? Wiesz w jakim sensie.
- Nie - odpowiedział bez
zastanowienia. - Ja chciałbym się z tobą kochać - pocałował go. Karolowi
zrobiło się ciepło na sercu, gdy Paweł to powiedział. - Oczywiście szanuję
twoją decyzję i nie będę cię do niczego zmuszał - ciągnął dalej.
- Nie chodzi o to, że ja nie
chcę tego zrobić, tylko o to, że po prostu się boję - usiadł.
- Ale czego się boisz? -
zdziwił się, też usiadł i położył mu rękę na udzie.
- No, bo to będzie mój
pierwszy raz i boję się, że może ci się nie spodobać - skłamał i ściągnął rękę
ukochanego ze swojej nogi.
- Ale co ty wygadujesz.
Przecież dla mnie to też będzie pierwszy raz. Chyba nie sądzisz, że cię
zdradziłem. W życiu bym ci tego nie zrobił. Ja nawet nigdy nie pocałowałem
innego faceta, a co dopiero się z kimś przespać. Karol, jesteś dla mnie najważniejszy,
ty i tylko ty, nikt więcej. Zrozumiałeś? - wytłumaczył, położył mu dłoń na
policzku i zaczął go całować tak, żeby Karol w końcu zrozumiał, że on go
naprawdę kocha. Młodszy odwzajemnił pocałunek i po chwili powiedział:
- Paweł, dziękuję ci, że
jesteś. Ja tak nabroiłem, a ty ciągle ratujesz mi tyłek.
- Spoko. Czego się nie robi
dla osoby, którą się kocha. Ale chyba poczekamy z seksem, aż wyjaśni się sprawa
z moją mamą.
- No, jasne - potwierdził, bo
wcale mu się do tego nie spieszyło. - Robię się śpiący.
- Dobra, wyłączamy światło i
idziemy spać.
Paweł
zgasił lampkę stojącą obok na stoliczku nocnym.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
widzę kolejny nowy post, sorka że nie komentuję ale wiesz jak to ze mną tłumaczyłam ci ;) miałam książkę w ręce, więc ja znam ;) ale czytam i tak z miłą chęcią, to co iż czasami nie komentuje xD
OdpowiedzUsuń39 year-old Health Coach I Leeland Pedracci, hailing from Brandon enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Gardening. Took a trip to Historic City of Ayutthaya and drives a C70. dodatkowe wskazowki
OdpowiedzUsuńadwokat z urzedu rzeszow
OdpowiedzUsuń