Rozdział VI
,,Koniec z ukrywaniem się”
W końcu przyszła Gosia z Jankiem i
Mateuszem. Czterdziestopięciolatek był wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną o
siwych włosach i zielonych oczach. Jego syn natomiast był szczupły i miał blond
włosy do ramion z grzywką zaczesaną na lewą stronę i także zielone oczy.
Paweł
i Karol starali się zachowywać tak, by nie było widać, że coś między nimi
zaszło.
Cała
piątka usiadła przy stole i zaczęli delektować się przyrządzoną przez Pawła
kolacją.
- To jest przepyszne. Sam
gotowałeś? - spytała Gosia.
- Prawie - odpowiedział jej
syn. - Karol mimo tego, że nie bardzo mu wychodzi gotowanie, często mi pomaga.
- Długo już jesteście razem?
- Prawie pięć lata.
- I jeszcze nigdy nie
pokłóciliście się tak, żeby ze sobą zerwać, chociaż na chwilę? - spytał
Mateusz.
- Nie, ponieważ przez
ostatnie dwa lata nie widywaliśmy się zbyt często, bo Karol był w więzieniu.
Gosia
i Janek zaniemówili z wrażenia, Mateuszowi natomiast to zaimponowało i spytał:
- Wow, a za co siedziałeś?
- Mateusz - rzucił Janek,
żeby go uspokoić.
- Nie szkodzi. I tak prędzej,
czy później byście się dowiedzieli - dodał Karol i zaczął opowiadać. - Podczas
imprezy z okazji moich osiemnastych urodzin pokłóciłem się z przyjacielem i
wściekły wsiadłem w samochód…
- Karol, dlaczego ty nigdy
nie mówisz, czemu tak się zdenerwowałeś? - przerwał mu Paweł. - Przecież to
była wina Andrzeja.
- Przestań, Paweł. To ja
prowadziłem samochód.
- A co powiedział ten
przyjaciel? - zaciekawił się długowłosy.
- No, bo to było tak, że na
tej imprezie pierwszy raz się pocałowaliśmy. Wtedy tylko Andrzej o nas
wiedział.
- A gdzie się całowaliście? -
znów spytał Mateusz.
- W łazience.
- Ale w kabinie, czy tak, że
jakby ktoś wszedł, to by was widział?
- Mati! - uspokajał go
ojciec.
- Nie całowaliśmy się w
kabinie, więc było to ryzyko, ale wtedy o tym nie myśleliśmy. Ale wracając do
tematu, gdy wróciliśmy na salę, Andrzej od razu zauważył, że coś między nami zaszło
i kiedy powiedzieliśmy, że się całowaliśmy, powiedział, że chyba by się
zrzygał, gdyby zastał nas w takiej sytuacji. Wtedy Karol wyszedł wściekły i
wsiadł do samochodu. Ja nie zdążyłem go zatrzymać, bo chciałem przemówić
Andrzejowi do rozsądku. Karol wpadł w poślizg i uderzył w ławkę, na której
siedziała dziewczyna Andrzeja. Kasia zginęła na miejscu, a Andrzej popełnił
samobójstwo po jej pogrzebie.
- A jak się zabił? - spytał
nieco poważniej długowłosy.
- Podciął sobie żyły. Ja
razem z dwiema przyjaciółkami Kasi znaleźliśmy go w kałuży krwi przed jej
grobem.
Chłopcy
mieli łzy w oczach, ale starali się powstrzymać od płaczu.
- Potworne – odezwała się
Gosia.
- Tak. Nie lubimy o tym
rozmawiać, ale wy powinniście o tym wiedzieć - powiedział Karol.
- A poza tym, że Karol był w
więzieniu, to mamy do siebie zaufanie i też dlatego jeszcze jesteśmy razem -
zmienił temat Paweł.
- Tak. Tylko czasami jeden z
nas o tym zapomina – dodał z lekką złością ciemnowłosy.
- Chociaż w niektórych sytuacjach,
gdy dowody są zbyt widoczne, nawet zaufanie nie działa - spojrzał na Karola. -
To ja może przyniosę deser - znów zmienił temat.
- Pomogę ci - dodał jego
partner i obaj poszli do kuchni. - Długo masz zamiar się na mnie gniewać? -
spytał półgłosem.
- Nie wiem.
- Dlaczego to na ciebie nie
działa?
- Niby co? - zdziwił się.
- To - rzucił i go pocałował.
- Nie zawsze jednym
pocałunkiem można wszystko załatwić - delikatnie go odepchnął.
- Rozumiem, że chciałbyś
większego dowodu miłości.
- A ty myślisz tylko o
jednym.
- Ponieważ do tego prowadzą
wszystkie twoje wskazówki.
Paweł
poustawiał na tacce pucharki z lodami, które przygotował w trakcie rozmowy z
Karolem i biorąc ją ze sobą wyszedł z kuchni, a za nim Karol. Chłopcy jednak
nie zdawali sobie sprawy z tego, że Mateusz słyszał ich rozmowę.
- Macie czas w czwartek
popołudniu? - spytał długowłosy.
- Jakoś się załatwi -
odpowiedział Paweł. - A o co chodzi?
- Może przyszlibyście do
mnie. Byśmy się trochę lepiej poznali, bo w sumie jesteśmy braćmi. I może tym
razem ja bym coś ugotował.
- Gotujesz? - zainteresował
się Paweł.
- Trochę. Jeszcze muszę
poćwiczyć.
- To super. A o której
mielibyśmy wpaść?
- Może tak o szesnastej.
Gosia ci dała adres?
- Tak. No, to jesteśmy
umówieni.
- Dobra, my już będziemy się
powoli zbierać - powiedział Janek.
- Już? - rozczarował się
Paweł.
- Tak - zaczęła Gosia. -
Jutro idziemy wcześnie do pracy, więc sam rozumiesz.
- No, tak.
Wszyscy
już się żegnali i podczas pożegnania Mateusz uścisnął brata i szepnął mu do
ucha:
- Pogódźcie się i nie gniewaj
się dłużej na Karola, jesteście naprawdę dobraną parą.
Paweł
się nieco zdziwił, ale nic nie powiedział. Długowłosy uścisnął także Karola i
jemu też coś szepnął:
- Nie bój się go przepraszać.
Karol
zachował się tak, jak jego chłopak, czyli też nic nie mówił.
Kiedy
goście już poszli, chłopcy posprzątali ze stołu i pozmywali naczynia w
milczeniu.
Gdy
już się położyli w łóżku, obaj odezwali się równocześnie:
- Chciałem ci coś powiedzieć…
- Ty pierwszy - rzucił Paweł.
- Ok. Chciałem cię
przeprosić. Może nie powinienem być dla Martyny aż tak miły. Przepraszam, to
moja wina.
- Nie, to ja chciałem cię
przeprosić. Nie wierzyłem ci, jak mówiłeś, że to nic nie znaczyło. Przecież
wiem, jaka jest Martyna. A tak w ogóle, to bardzo spodobał mi się ten
pocałunek.
- Mnie też.
- A więc, sprawa z moją mamą
już się wyjaśniła, więc może spróbujemy dzisiaj? - zaczął go dotykać w
okolicach krocza.
- Nie, Paweł. Ja naprawdę nie
jestem na to gotowy - delikatnie oddzielił rękę ukochanego od swojego ciała.
- Ale w końcu musisz przeżyć
ten pierwszy raz.
- Tak, ale jeszcze nie dziś.
- Z pocałunkiem świetnie
sobie poradziłeś. Nawet już miałem ochotę zaciągnąć cię do sypialni, ale bałem
się, że nie zdążymy zanim mama przyjdzie.
- Ja też już miałem na to
ochotę i też bałem się, że nie zdążymy, ale wtedy po prostu byłem wściekły, że
mi nie wierzysz i chciałem udowodnić ci, że cię kocham.
- Czyli uważasz, że tak nie
dasz rady? Ok. Jak już wcześniej powiedziałem, ja cię do niczego zmuszać nie
będę - spojrzał mu w oczy i go pocałował. - Pamiętaj, że jakbyś zmienił zdanie,
wystarczy, że powiesz.
Kolejnego dnia
Paweł wstał wcześniej i zaczął pisać grafik dla swoich pracowników. Uznał, że
przecież nie tylko on i Karol mają swoje życie. Zrobił dwie zmiany, pierwsza od
dziesiątej do szesnastej, a druga od szesnastej do dwudziestej drugiej.
O dziewiątej
trzydzieści młody właściciel razem z partnerem czekał w swojej restauracji na
resztę pracowników. Mieli szczęście, ponieważ pięć minut później wszyscy troje
przyszli. Paweł od razu poprosił, aby przeszli do jego biura. Obu im serca biły
strasznie mocno ze stresu, chcieli mieć to jak najszybciej za sobą.
- Chciałem wam dzisiaj coś
powiedzieć, bo wy nie jesteście dla mnie tylko pracownikami, ale także
przyjaciółmi.
- No, jasne. Nam możesz
powiedzieć wszystko - rzucił Szymon, a Błażej i Martyna przytaknęli.
- No, bo ja i Karol… - zaczął
- …my jesteśmy parą - dodał i chwycił partnera za rękę.
- Czyli wy, to… - zająknął
się Błażej.
- …geje - dokończył Karol.
- Muszę iść się przewietrzyć
- rzucił Szymon i wyszedł.
- Pójdę z tobą - poszedł za
nim Błażej.
Martynie
zrobiło się głupio w związku z tym pocałunkiem, więc zaczęła:
- Karol, ja cię przepraszam
za wczoraj, nie wiedziałam. Przepraszam.
- Niestety Paweł nas widział,
ale na szczęście wytłumaczyłem mu wszystko.
- Przepraszam was za to i za
te podrywy.
- Spokojnie. Wszystko już
jest w porządku - powiedział Paweł. - Tylko boję się, że stracę kucharzy.
- Postaram się ich jakoś do
was przekonać.
Tymczasem przed
wejściem do restauracji:
- Częstuj się - Szymon podał
Błażejowi papierosy.
- Nie, dzięki. Trzy lata temu
rzuciłem.
- No, co ty. Nawet w takiej
sytuacji nie zapalisz?
- A zresztą - wziął jednego.
- Tego bym się w życiu nie spodziewał - zaczął, gdy zapalili.
- Co robisz, zostajesz, czy
rzucasz robotę?
- Nie, no. Nie rzucę pracy.
Mam żonę i córki na utrzymaniu. A tak w ogóle Paweł to nasz przyjaciel, więc
wypadałoby go zaakceptować.
- Stary, on kocha faceta.
- A ja kocham kobietę. No i
co z tego? Przecież nie można odwrócić się od człowieka tak z dnia na dzień, bo
jest inny niż oczekiwaliśmy.
- Błażej ma rację - wtrąciła
się Martyna, która słyszała ich rozmowę.
- No, dobrze. Skoro ty też
tak uważasz, to zgoda. Postaram się ich zaakceptować - zgasił papierosa.
- Szymon, powiedz jej teraz -
rzucił Błażej.
- Ale, o co chodzi? -
zdziwiła się.
- No, bo… Martyna, ja… ja cię
lubię i chciałem spytać, czy może chciałabyś…
- No, jasne - rzuciła mu się
na szyję, nie dając mu dokończyć.
Wszyscy
troje wrócili z powrotem do biura Pawła, gdzie czekał on z Karolem na to, czy
przyjaciele ich zaakceptują. Kiedy weszli, Szymon zaczął:
- Stary, zbyt dobry z ciebie
kumpel, żeby cię znienawidzić. Dzięki, że nam zaufałeś i powiedziałeś prawdę.
- Spoko, przecież się
przyjaźnimy.
Karol
i Paweł poczuli ulgę. Po tej stresującej chwili szef przedstawił pracownikom
grafik i ustalili zmiany. Codziennie przychodzili inaczej. Tego dnia chłopcy
postanowili pracować popołudniu, żeby na drugi dzień mogli pójść do Mateusza.
Korzystając
z okazji, że mają wolne przedpołudnie, około godziny jedenastej pojechali do
rodziców Karola.
Gdy
już dotarli na miejsce, drzwi otworzyła Anna i z przyjemnością zaprosiła ich do
środka. Na kanapie w salonie siedział Kazimierz.
- Cześć, tato, moglibyśmy
porozmawiać w cztery oczy? - spytał dwudziestolatek.
- A nie możesz powiedzieć, o
co chodzi?
- Proszę cię, pogadajmy sam
na sam, bez mamy, bez Pawła.
- No, dobra.
Przeszli
do pokoju Karola i zamknęli drzwi.
- Tato, wiem, że nie
akceptujesz mnie takim, jakim jestem, ale zrozum ja…
- Karol, ja nie powiedziałem,
że cię nie akceptuję - przerwał mu.
- Ale jak to? Przecież
powiedziałeś, że ty już nie masz syna.
- Powiedziałem tak, bo byłem
w szoku. Choć nie tak zabolało mnie to, że jesteś gejem, jak to, że nas
okłamałeś, że chodzisz z Sylwią - wytłumaczył.
- Czyli, że nas akceptujesz?
Mnie i Pawła?
- Tak.
- Tato, przepraszam, że nie
powiedziałem wam wcześniej, ale wiedziałem, jak bardzo chcecie z mamą mieć
wnuki i…
- Karol, posłuchaj. To, że my
chcemy mieć wnuki, to nie znaczy, że ty masz nie mówić nam prawdy. Rozumiesz?
- Dzięki.
- A od jak dawna czujesz to,
że jesteś gejem?
- Zauważyłem to jak miałem
czternaście lat. Ale jakoś nie miałem problemu, żeby się z tym pogodzić.
Uznałem, że po prostu taki jestem i nie powinienem na siłę się zmieniać. Później
założyłem sobie konto na takim portalu dla homoseksualistów i tam poznałem
Pawła. Po kilku miesiącach się spotkaliśmy. Później zaczęliśmy ze sobą chodzić.
Byliśmy i nadal jesteśmy w sobie szaleńczo zakochani.
- Wybacz to pytanie, ale czy
wy uprawicie seks?
- A pamiętasz, jak
rozmawiałeś ze mną na te tematy? Powiedziałeś, że nigdy nie mam po prostu
uprawiać seksu, tylko jak już, kochać się z osobą, którą bardzo kocham. Co
prawda, jeszcze tego nie robiliśmy, ale może niedługo.
- Synu, jestem z ciebie
dumny, że w końcu zebrałeś się na odwagę i wyznałeś nam prawdę - poklepał go po
ramieniu.
Kiedy
ojciec z synem zeszli na dół, mieli dobre humory, więc Anna i Paweł wiedzieli,
że doszli do porozumienia. Później wspólnie porozmawiali, a następnie Paweł pomógł
Annie zrobić obiad. Po posiłku była piętnasta piętnaście, więc zakochani poszli
do pracy.
Będąc w
Feniksie, podeszli do baru, gdzie stała Martyna.
- Cześć chłopcy - przywitała
się.
- Cześć młoda. Jak interes? -
spytał Paweł.
- Nawet nieźle, ale boję się,
że sam w kuchni możesz sobie nie poradzić.
- Kurcze. Nie pomyślałem o
tym. Ale chyba wiem, kto mógłby mi pomóc. Przepraszam was na chwilę, muszę
zadzwonić - dodał i poszedł do swojego biura. Po chwili wrócił.
- Do kogo dzwoniłeś? - spytał
Karol.
- Do Mateusza. Będzie mi
pomagał.
- To super.
Chwilę
później w restauracji pojawił się Mateusz ze spiętymi w kucyk włosami.
- Cześć chłopaki. To kiedy
zaczynam? - zapytał uradowany.
- Za piętnaście minut zaczyna
się nasza zmiana - odpowiedział blondyn. - Martyna, to jest Mateusz. Będzie
nowym kucharzem - przedstawił go, kiedy do nich podeszła.
- Cześć, miło mi cię poznać -
pocałował ją w rękę.
- Cześć, mi też jest bardzo
miło - zarumieniła się.
Kiedy
nadeszła zmiana chłopaków, Martyna wyszła w objęciach Szymona, a Błażej
uradowany pojechał do domu.
Przez
pierwsze trzy godziny chłopcy świetnie sobie radzili. Gdy ruch się trochę
zmniejszył, do Feniksa przyszły Sylwia i Oliwia. Karol akurat stał przy barze z
Mateuszem, który od razu zauważył Oliwię. Kiedy dziewczyny podeszły do baru,
każda cmoknęła Karola w policzek na powitanie. Chłopak przedstawił im Mateusza,
który bez wahania zaczął flirtować z Oliwią. Dziewczynie on także wpadł w oko.
Można by powiedzieć, że zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia.
Karol
zawołał Pawła i razem z Sylwią usiedli przy jednym ze stolików, a Mateusz z
Oliwią poszli do kuchni.
- Oliwia się zakochała.
Widzieliście jej oczy? - zaczęła Sylwia.
- Błagam, powiedz, że nie w
Mateuszu - prosił Paweł.
- A co jest z nim nie tak?
- Jest transwestytą i kto
wie, czy czasem nie jest gejem.
- Co? Skąd ty go
wytrzasnąłeś?
- To jest mój, tak jakby
przyrodni brat.
- Co? - nic z tego nie
rozumiała.
- Zaczęło się od tego, że
pani Ala powiedziała, że moja mama mnie szuka. Przyszła do mnie do restauracji,
wtedy jej powiedziałem, że jestem gejem. Zaakceptowała nas i wyjaśniła mi
wszystko. Mateusz jest synem jej partnera.
- Aha. Widzę, że dużo się
działo przez te kilka dni.
- Tak. I wiesz, co jeszcze? -
chwycił Karola za rękę. - Już się nie ukrywamy. Wszyscy już o nas wiedzą.
- To super - dodała
zachwycona.
- A u was? Coś nowego? -
spytał Karol.
- U nas nudy, z wyjątkiem
tego, że Oliwia już wie, że chodzę do Filipa… i Tosi - dopracowała po chwili
zdanie.
- Tak, na pewno chodzi o
pomoc - rzucił sarkastycznie Karol i obaj się zaśmiali.
Tymczasem
w kuchni Mateusz opowiadał Oliwii do czego służą poniektóre przyprawy.
- To jest słodka papryka.
Służy do tego, aby taka zwyczajna chwila stała się słodka.
- A to? - wskazała cukier.
- To jest cukier. Dzięki
niemu chwile stają jeszcze bardziej słodkie - powoli przybliżył się do niej i
ją pocałował, a ta to odwzajemniła. - Ja chyba nie powinienem - przerwał.
- Ale nie szkodzi.
- Nie, nie chodzi o ciebie,
tylko o to, że jestem w pracy i całuję się w kuchni z przyjaciółką szefa.
- A może umówimy się jutro
przed pracą - zaproponowała nieśmiało.
- Ok. A gdzie?
- O ósmej trzydzieści przed
Feniksem?
- Ok - uśmiechnął się.
Kiedy
wyszli z kuchni, Sylwia od razu powiedziała:
-
Oliwia, musimy już iść.
- Ok.
- Pa chłopcy - powiedziały
równocześnie i wyszły z restauracji.
Chłopcy
wrócili do pracy, jednak Mateusz nie mógł zapomnieć o Oliwii i o tym pocałunku.
- Mam do ciebie prośbę.
Pomógłbyś mi w czymś? - zaczął Paweł, gdy był z nim sam w kuchni.
- No, jasne. A o co chodzi?
- To jest trochę delikatna
sprawa. Bo Karol boi się ze mną kochać - ściszył głos.
- A jak ja mogę pomóc?
- No, bo ja nie wiem, jakby
można go podejść, żeby w końcu spróbował. Już raz była taka sytuacja, że
mieliśmy na siebie ochotę, ale za godzinę mięli przyjść goście i baliśmy się,
że nie zdążymy.
- A co to była za sytuacja?
- Ja byłem na niego wściekły,
bo widziałem, jak pocałowała go dziewczyna. Tłumaczył mi, że to było zupełnie
nie tak, jak mi się wydaje, a ja mu nie chciałem uwierzyć. Wtedy zaczął mnie całować
bardzo namiętnie. Pierwszy raz w życiu poczułem coś takiego.
- Już wiem, jak wam pomóc. Na
razie nic nie mów Karolowi. Podejdziemy go podstępem.
- Co?
- Zrobimy tak. Ja trochę będę
go tak podrywać. Chwycę go za rękę, przytulę. Jak będziecie w domu, powiesz coś
podobnego, co wtedy. Musisz mu kazać udowodnić, że cię kocha. Jeśli wtedy
chciał seksem to udowodnić, to powinno wszystko pójść według planu.
- Jesteś pewien, że to
wypali?
- No, jasne. Ale zrobimy to
jutro. Ok?
- Dlaczego?
- Po pierwsze, nie będę się
do niego kleił przy ludziach, tylko później, jak będziemy u mnie. A po drugie,
będziecie mieć więcej czasu, bo dajmy na to, że do domu wrócicie o dwudziestej,
dziś wrócicie po dwudziestej drugiej, a rano w piątek też będziecie mogli
trochę odpocząć.
- Mateusz, jesteś geniuszem.
- Dzięki.
- Wybacz, że o to spytam,
ale, czy ty jesteś gejem.
- Nie, jestem hetero.
- W takim razie, jak chcesz
podrywać Karola?
- Byłeś w szkole kujonem?
- No, można tak powiedzieć,
ale co to ma…
- Widać – przerwał mu i
kontynuował. – Karol nie musi wiedzieć o mojej orientacji. Przecież z Oliwią do
niczego nie doszło. A przynajmniej przy was.
- Stary, proszę cię tylko,
nie skrzywdź jej.
- Spokojnie. Nie krzywdzę
kobiet i nie bawię się ich uczuciami.
- A powiedziałeś jej kim
jesteś?
- Jeszcze nie, ale jej powiem.
- Już nie musisz. Mogę się
założyć, że Sylwia już jej powiedziała.
- Jak myślisz? Znienawidzi
mnie?
- Oliwia jest bardzo
tolerancyjna. Jako przyjaciela na pewno cię zaakceptuje, ale jeśli byś chciał
czegoś więcej, to nie wiem.
- Paweł, ja się z nią
całowałem.
- Już? Przecież dopiero się
poznaliście.
- Po prostu tak jakoś wyszło.
- Jak się spotkacie, to
wytłumaczysz jej wszystko i jeśli ją kochasz, to jej o tym powiedz. Powinna
zrozumieć.
- Dobra. To sobie
pogadaliśmy.
- No. Ale ta rozmowa zostaje
między nami.
- Ok.
*
Rozdział VII
,,Ten pierwszy raz”
Następnego dnia
o ósmej trzydzieści przed Feniksem zniecierpliwiony Mateusz czekał na Oliwię.
Chwilę później dziewczyna przyszła.
- Cześć Mateusz.
- Cześć Oliwka. Może pójdziemy
się gdzieś przejść, bo wszystkie kawiarnie są jeszcze zamknięte, więc…
- No, jasne.
Zakochani
udali się do parku, gdzie lekki wiatr poruszał zielonymi koronami drzew, woda w
stawie tak egzystowała czystością, że widać było jego dno, a na placu zabaw,
który znajdował się tuż obok, panowała cisza i pustka. Oboje usiedli na huśtawkach.
- Dawno tu nie przychodziłam
- zaczęła dziewczyna. - Pamiętam, jak dziesięć, piętnaście lat temu
przychodziłyśmy tu we trójkę Kasia, Sylwia i ja. Kiedy poszłyśmy do gimnazjum,
liceum też tu przychodziłyśmy, może nie tak często, ale zawsze lubiłyśmy sobie
usiąść, pogadać. Po śmierci Kasi przestałyśmy tu przychodzić.
- A co się stało? Jeśli można
spytać.
- Na osiemnastce Karola
pokłóciłyśmy się z nią, wyszła z imprezy i usiadła na ławce, stojącej przy
drodze. A w tym samym czasie Andrzej, czyli jej chłopak, a zarazem przyjaciel
Karola i Pawła, pokłócił się z Karolem, a on…
- …wsiadł w samochód i
potrącił Kasię, a po jej pogrzebie Andrzej się zabił?
- Tak, ale skąd wiedziałeś?
- Karol mówił mi o tym, że
potrącił dziewczynę swojego przyjaciela, więc zgadywałem - wytłumaczył. - Masz
mu to za złe?
- Z początku byłyśmy wściekłe
na niego, ale kiedy dowiedziałyśmy się, co powiedział wtedy Andrzej i jak zdałyśmy
sobie sprawę, że to przecież przez nas Kasia wyszła, zrozumiałyśmy, że to nie
jest tylko jego wina. Kiedy widziałyśmy, jak cierpi po śmierci Andrzeja,
wiedziałyśmy, że nie zrobił tego celowo. Karol i Andrzej znali się od
przedszkola, nie zrobiłby mu tego. Uznaliśmy, że wszyscy czworo jesteśmy winni
tej tragedii, ponieważ byliśmy o nich zazdrośni, mieliśmy pretensje, że
spędzają ze sobą tak dużo czasu, a nas mają gdzieś.
- Bardzo mi przykro, ale to
jest przeszłość, trzeba żyć dalej.
- Ciągle to sobie wmawiamy,
ale to jest takie trudne - jej oczy zaczęły wypełniać się łzami.
Mateusz
podszedł do niej, otarł jej łzy i ją przytulił.
- Oliwia, ja chciałbym ci coś
wyznać - zmienił nagle temat.
- Tak? O co chodzi?
- Jestem transwestytą.
- Nie, to nie może być
prawda. Sylwia mi mówiła, ale nie chciałam jej wierzyć. Myślałam, że kłamie,
żebym się w tobie nie zakochała. Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wczoraj?
- Na początku nie przyszło mi
to do głowy, a po tym pocałunku zapomniałem o wszystkim, myślałem tylko o
tobie. Oliwia, kocham cię.
- I nie przeszkadza ci to, że
nie jestem piękną, szczupłą laseczką, której pragną wszyscy faceci.
- Fakt, nie jesteś modelką,
która nosi rozmiar trzydzieści sześć, ale kto by chciał takiego kościotrupa.
Jesteś piękna, masz piękną osobowość i właśnie dlatego mi się podobasz.
- To jest najpiękniejsza
rzecz, jaką ktokolwiek, kiedykolwiek mi powiedział. Dziękuję - rzuciła mu się
na szyję.
- O, kurcze - spojrzał na
zegarek. - Za pięć dziesiąta. Paweł mnie zabije, jak spóźnię się drugiego dnia.
- Ja też muszę lecieć.
Szefowa nie lubi, gdy się spóźniam.
Zakochani
się pożegnali i pobiegli jak najszybciej do pracy.
Kiedy
chłopak dotarł na miejsce, chwycił za klamkę. Okazało się, że restauracja jest
jeszcze zamknięta. Chwilę później przybiegli zdyszani Karol i Paweł.
- Cześć, Mateusz. Sorry, że
musiałeś czekać, ale Karol ma strasznie słabą kondycję - zaśmiał się Paweł.
- Ha, ha, bardzo śmieszne,
tylko, że nie musielibyśmy biec, gdybyś nie zapomniał nastawić budzika.
- No, dobra, już dobra. Tym
razem to moja wina.
Chłopcy
otworzyli restaurację i zajęli się pracą.
Przed
godziną szesnastą do Feniksa przyszli Martyna, Szymon i Błażej.
Gdy skończyła
się zmiana chłopaków, wszyscy trzej poszli od razu do Mateusza.
Dwudziestoczterolatek mieszkał razem z Gosią i Jankiem. Ściany w jego pokoju
były niebieskie. Miał cztery brązowe szafy, a w nich mnóstwo ubrań. Na środku
pomieszczenia stało duże łóżko, a koło okna toaletka z kosmetykami.
- Siadajcie - powiedział.
Paweł
i Karol usiedli na łóżku, a obok nich Mateusz.
- Wy jesteście gejami.
Dlaczego nie robicie sobie makijażu?
- Po prostu podobamy się
sobie takimi, jakimi jesteśmy - odpowiedział Karol.
- A może byście spróbowali.
Taki lekki.
- W sumie, mogę spróbować -
rzucił najmłodszy.
- A ty Paweł?
- Nie wiem - niezbyt się
przekonywał.
- No, proszę. Będzie fajnie -
prosił brata.
- No, dobra - zgodził się,
ponieważ myślał, że to może być część planu Mateusza.
- Super. Który idzie na
pierwszy ogień?
- Starsi mają pierwszeństwo,
a więc Paweł - zachichotał Karol.
- Ok. To, co chcesz ze mną
zrobić? - usiadł na krześle przed toaletką.
Mateusz
podszedł do niego, przyjrzał mu się i powiedział:
- Masz małe oczy, więc
użyjemy białej kredki, żeby je powiększyć. Do twoich włosów będą pasowały jasne
cienie, a że masz dziś na sobie białą koszulkę, cieni także użyjemy białych.
Paweł
był trochę przerażony, słysząc to wszystko, ale skoro się zgodził, musiał
wszystko przecierpieć. Na początku Mateusz nałożył chłopakowi podkład, żeby
nieco przyciemnić jego bladą cerę. Potem wziął się za oczy, białą kredką chciał
zrobić kreski, jednak, gdy tylko tym się zajął…
- Ałć. To boli - pisnął
Paweł.
- Chcesz być piękny, musisz
cierpieć - rzucił długowłosy, a Karol śmiał się pod nosem.
Kiedy
przyszła pora na cienie, Mateusz poprosił Karola, by mu pomógł. Chłopak
podszedł, a dwudziestojednolatek dał mu pędzelek i poprowadził jego rękę tak,
aby pomalował powiekę partnera. W międzyczasie Paweł otworzył oczy, żeby
zobaczyć, co się dzieje.
- Paweł, zamknij oczy -
rozkazał Mateusz.
Drugie
oko chłopaka także pomalowali razem. Później Mateusz użył tuszu, by podkreślić
rzęsy bratu. Mimo tego, że taka była umowa, Paweł naprawdę czuł się zazdrosny.
Nadszedł
czas na makijaż Karola.
- Ty, kochany, będziesz miał
czarne kreski i cienie pasujące do twoich czarnych ciuchów.
Karolowi
także nałożył podkład. Później zajął się kreską pod okiem.
- Ałaj. To rzeczywiście boli.
Nie wiem, jak dziewczyny mogą tak codziennie.
- Nie bój się - chwycił go za
rękę, którą o mało co nie rozmazał sobie makijażu. - Postaram się, żeby nie
bolało - spojrzał mu głęboko w oczy.
Karol
był zdziwiony, że Paweł nie reagował na ten flirt Mateusza, więc też z nim
flirtował, żeby jeszcze bardziej wzbudzić zazdrość w partnerze. Gdy długowłosy
skończył makijaż najmłodszego, zrobił im obu włosy na żel.
- No, teraz wyglądacie super
- objął Karola. - A może skoczę po aparat i strzelimy sobie kilka fotek?
- No, jasne - odpowiedział
Karol.
Mateusz wyszedł
na chwilę z pokoju, lecz niedługo później wrócił niosąc aparat.
- To jest lustrzanka? -
spytał Paweł.
- Tak. Ojciec jest
fotografem.
- A tak w ogóle, to co z
twoją mamą? - zaciekawił się młodszy.
-
Wszystko zaczęło się od tego, że poszedłem do technikum na kierunek
kosmetyczno-fryzjerski. Mamie się to nie spodobało. Zacząłem więcej czasu
spędzać z dziewczynami z klasy i zainteresowałem się damskimi ciuchami,
makijażem, fryzurami. Podbierałem niektóre ubrania, czy kosmetyki mamie. Kiedy
powiedziałem rodzicom, kim jestem, mama mnie znienawidziła, chciała mnie
wyrzucić z domu. Tata stanął w mojej obronie. Przeze mnie się rozwiedli. Teraz
nie utrzymujemy kontaktu.
- A myślałeś kiedyś o tym,
żeby zmienić płeć? - rzucił blondyn.
- Nie. Ja nie chcę stracić
siebie, tylko czasami mam taką potrzebę, że chcę być kobietą przez chwilę.
- Nigdy nie patrzyłem na to w
ten sposób - dodał Karol.
- Dobra, bierzmy się za te
zdjęcia - zmienił temat Mateusz. - Obejmijcie się może jakoś.
Chłopcy
obejmowali się nawzajem na różne sposoby, a Mateusz robił im zdjęcia. W pewnym
momencie zaproponował:
- Może się pocałujcie.
Karol
i Paweł spojrzeli sobie w oczy i się pocałowali. W tym czasie
dwudziestojednolatek zrobił im serię zdjęć.
- Paweł, teraz zrób mi i
Karolowi kilka fotek.
Kiedy
dwudziestolatek widział, w jaki sposób długowłosy obejmuje jego chłopaka,
zrobił się bardzo zazdrosny. Mateusz chwycił Karola od tyłu, jedną ręką
przytrzymał go w pasie, a druga zaczęła zjeżdżać niżej. Gdy znalazła się blisko
jego krocza, chłopak się wystraszył i wziął rękę dwudziestojednolatka, a następnie
położył ją na swojej klatce piersiowej. Paweł gotował się z zazdrości, więc
spoglądając na zegarek, powiedział:
- Karol, robi się późno, chyba
będziemy się już zbierać.
- Ok - odpowiedział.
Chłopcy
pożegnali się z Mateuszem, który na pożegnanie przytulił Karola i pocałował go,
starał się zrobić to tak, żeby Paweł tego nie zauważył, ale żeby mógł później
Karola o to oskarżyć. Blondyn natomiast dobrze widział całą sytuację, ale pomyślał,
że porozmawia z bratem na ten temat, jak będą sami.
Paweł
znów przez całą drogę do domu nie odzywał się do partnera.
Gdy
wrócili do mieszkania, blondyn usiadł załamany po ciemku w kuchni przy stole.
Karol usiadł obok i widząc jego minę, zapytał:
-
Paweł, wszystko w porządku?
- Nie, nic nie jest w
porządku! Co to miało być?! Obściskujecie się, trzymacie się za ręce! Jeszcze
na koniec ten pocałunek! - wybuchnął.
- Ale to przecież on ciągle
się do mnie lepił. To dla mnie nic nie znaczyło.
- No, nie wiem. Widać było,
że świetnie się bawiliście.
Młodszy
schylił się i przerzucił sobie Pawła przez ramię jak worek ziemniaków.
- Co ty wyprawiasz? - wyrywał
mu się.
Karol
przeszedł do sypialni i rzucił go na łóżko. Blondyn nie wiedział, czego ma się
spodziewać. Młodszy zaczął odpinać pasek przy spodniach, a następnie go wyjął i
złożył na pół.
- Robił ze mną, co chciał. W
ogóle nie reagowałeś. Mógł mnie zgwałcić na twoich oczach i nic byś nie zrobił
- tłumaczył, patrząc na niego tak, jakby chciał mu coś zrobić.
Paweł był przerażony. Pierwszy raz
widział Karola w takim stanie. To wszystko wyglądało tak, jakby ciemnowłosy
chciał skatować swojego chłopaka. Przestraszony blondyn przesunął się do tyłu,
aż pod samą ścianę. Milczał, nie chciał go do niczego sprowokować. Karol
wskoczył na łóżko i przybliżył się do ukochanego. Zaczął go namiętnie całować.
Pawłowi serce strasznie waliło z przerażenia, ale odwzajemnił pocałunek. Powoli
zaczął się przekonywać do tego, że Karol nie chciał mu zrobić krzywdy. Całowali
się bardziej namiętnie i jeszcze bardziej intensywnie niż poprzednio. Obaj w
tamtym momencie chcieli tylko jednego. W szybkim tempie zrzucali z siebie
ubrania i w końcu, gdy byli całkiem nadzy, Paweł położył się w rozkroku, tym samym
zapraszając partnera do siebie. Karol, korzystając z zaproszenia, powoli wszedł
w niego i po chwili zaczął się poruszać. To było dla nich cudowne przeżycie.
Czuli się tak dobrze, że nie myśleli o niczym. W tamtym momencie stali się
jednością i wiedzieli, że nic nie może ich rozdzielić.
Po
stosunku chłopcy byli szczęśliwi, że w końcu mają za sobą ten pierwszy raz.
- Teraz mi wierzysz, że cię
kocham? - spytał Karol.
- Ja zawsze ci wierzyłem -
pocałował go.
- Na początku byłeś zazdrosny
i wszystko wskazywało na to, że masz co do tego wątpliwości.
- Po prostu musiałem cię
trochę sprowokować do tego, żebyś pokazał mi, że mnie kochasz.
- Czyli ty to ukartowałeś?
- Tak, a Mateusz mi w tym
trochę pomógł.
- Czyli on po prostu grał? A
ja już się bałem, że serio na mnie leci - odetchnął z ulgą.
- Bałeś się? Dlaczego? -
zdziwił się.
- Ponieważ twój braciszek za
bardzo się podniecił tym udawanym flirtem, bo zaczął mi wkładać rękę w spodnie.
Nie mów, że tego nie widziałeś.
- Widziałem. A to dlatego
powiedziałeś, że mógłby cię zgwałcić.
- Tak.
- A przy okazji, nieźle mnie
nastraszyłeś. Bałem się, że serio chcesz mi coś zrobić.
- W życiu bym cię nie
skrzywdził - bardzo mocno go do siebie przytulił i cmoknął w głowę. - Kocham
cię. Jesteś dla mnie wszystkim.
- Dziękuję. Ja też cię
kocham. Ale jeśli chodzi o Mateusza, to nie masz się czego bać. On jest hetero.
- Serio? Jesteś pewien?
- Tak. Mówił mi nawet, że
całował się z Oliwią i że się w niej zakochał.
- Ze mną też się całował.
- No, właśnie będę musiał z
nim porozmawiać na ten temat. To miał być zwykły flirt.
- Możesz mu powiedzieć, że
się nie gniewam. A wracając do Oliwii, szybko im poszło. Wczoraj się poznali i
już doszli do pocałunku.
- Prosiłem go, żeby jej nie
skrzywdził. Powiedział, że nie krzywdzi kobiet i nie bawi się ich uczuciami.
- Wychodzi na to, że naprawdę
się w niej zakochał.
- Chyba tak. Tylko oby
kochali się takimi, jakimi są.
- Dobra. Robię się śpiący. Idziemy
spać?
- Mhm - przytaknął.
- Dobranoc - dał mu buziaka.
- Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz