sobota, 11 stycznia 2014

MKP I - Rozdział IV

  Witam! Jak obiecałam kilku osobom, dziś kolejny post. Mimo tego, co zaszło między mną a Rycerzem MG, zaproponowałam mu spotkanie i właśnie z niego wróciłam. Jestem bardzo zadowolona, ponieważ udało mi się go trochę poznać. Mamy wspólne tematy do rozowy. Dużo bardziej lubię normalne spotkania od pisania na facebooku. Byłam z MG bardzo szczera i naprawdę teraz czuję się nieco lepiej, bo jeszcze z nikim tak nie rozmawiałam, jak z nim. Dowiedział się, że jakiś czas temu miałam problem z żyletką, ale jakoś się w końcu ogarnęłam i już od dawna nie miałam z nią styczności. Oboje trochę piszemy utwory (np. wiersze, czy piosenki). Bardzo jest podobny zainteresowaniami i charakterem do pewnej osoby, którą kocham, ale nigdy z nią nie mogłabym być. Zrobiliśmy dwie rundki po parku i posiedzieliśmy trochę w galerii (moja babcia, kiedyś porównała galerię do miasta pod dachem, biorąc pod uwagę, że w tej naszej galerii jest może z 5 sklepów z ciuchami, jedna kawiarnia, CCC i Dino, ja porównuję ją do wiochy pod dachem, ale jak kto woli :D). Gdy się żegnaliśmy przylulił mnie i potem jeszcze zaczęliśmy jeden temat, i żegnaliśmy się po raz drugi. Powiedział, że nie może się powstrzymać. Przy okazji - chyba mnie z kimś pomylił. Ja piękna? No, nie wiem.
  Co jeszcze?
  A! No, tak! Kiężniczka A! Jak mogłabym o niej zapomnieć. W czwartek byłyśmy w końcu po dłuższym czasie na siatkówce. Łącznie z nami, były tylko cztery osoby, czyli jeszcze Królewicz A, o którym już wspominałam i taka jedna Królewna K. Królewicz A wydał mi się niezadowolony (nigdy go takiego nie widziałam). Wydaje mi się (ale to są tylko moje przypuszczenia), że on jest zakochany w Księżniczce A i gdy zobaczył, że ta ma teraz swojego księcia, to po prostu czuł się zazdrosny. Później, gdy już graliśmy, poprawił mu się humor i jak zawsze zaczynał się w Księżniczkę A, do czasu, aż ta dostała z piłki w nos od niego. Widać było, że czuł się winny, bo wciąż ją przepraszał. Kiedy już skończyliśmy grę i byliśmy w drodze do domu, Księżniczka A poszła w swoją stronę, a wtedy szpnęłam Królewiczowi A, żeby poczekał do jutra, żeby ochłonęła i dopiero wtedy ją przeprosił. Chyba coś źle biedak zrozumiał, bo poszedł za nią, a następnego dnia ta mi się skarżyła, że ją przepraszał przez pół drogi do domu.
  W piątki jest jedna taka przerwa (między historią a wosem), której z jednej strony nienawidzę, a z drugiej lubię. Dlaczego? Królewicz P - tym razem to on omal nie wpadł na Księżniczkę A (Chyba na siebie lecą :P). Ale wracając - właśnie na tej przerwie jestem zmuszona na niego patrzeć. Przez całe dziesięć minut (czasami nawet piętnaście, zanim się Królowa Profesor Kruszyna pofatyguje na górę) siedzi z nami w klasie i gada sobie z Księciem Q, który jest jego przyjacielem. Tak, Książę Q chodzi ze mną do klasy. Nawet siedząc tyłem do mnie, Królewicz P odwraca się i spogląda w moją stronę.
  W czwrtek przed siatkówką także spotkałyśmy w szkole Królewicza P. Kiedy weszłyśmy, tylko się obejrzał i od razu nerwowo sięgnął telefon (zawsze ludzie sięgają po telefon w nerwowej sytuacji, prawda?). Widziałam, jak trzęsły mu się ręce. Może się wystraszył Księżniczki A, żeby znów na niego przypadkiem nie wpadła. :D
  To tyle z Królwstwa, a teraz:


Rozdział IV
,,Prawda o rodzicach"

        Po lekcjach Karol przyszedł do sali, w której zawsze odbywał się język polski. Pani Lutnicka już na niego czekała.
- Dzień dobry. To ja.
- Dzień dobry. Wejdź - rzuciła miło. - Siadaj. O czym chciałeś porozmawiać?
- O Andrzeju.
- O Andrzeju? - zdziwiła się. - A coś się stało?
- No, bo odkąd zaczął coraz więcej czasu spędzać z Kasią, w ogóle nie interesuje się mną czy Pawłem. Chodzi o to, że nie ma w ogóle czasu dla nas.
- Czyli czujesz się odrzucony?
- No, właśnie.
- Może porozmawiaj z nim szczerze i powiedz mu, jak się czujesz.
  - Próbowałem, ale każda taka rozmowa kończy się kłótnią.
- Karol, musisz pamiętać, że on chce spędzać czas z Kasią sam na sam.
- Może po prostu nie przyzwyczaiłem się do tego, bo z Aśką nie spotykał się tak często.
- Musisz się z tym pogodzić, że nie będziecie mogli do końca życia spędzać ze sobą tak dużo czasu jak kiedyś. Każdy z was w końcu znajdzie swoją drugą połówkę. Stworzycie poważne związki i będziecie musieli zająć się swoją rodziną. A jak na razie masz jeszcze Pawła. Z nim też możesz porozmawiać, czy pograć w piłkę.
- Niby tak, ale Paweł to nie Andrzej. Z nim łączy mnie inna więź niż z Andrzejem.
- Inna, czyli jaka?
- Chodzi o to, że Andrzeja znam od przedszkola i jest dla mnie jak brat, a Paweł… - zawiesił na chwilę głos -  …znaczy dla mnie tyle samo, ale inaczej.
- Karol, przepraszam, że to powiem, ale z tego, co mówisz i z tego, co napisałeś wtedy w zeszycie, wynika, że...
- Mogę panią zapewnić, że nie jestem gejem - przerwał jej.
- Przepraszam, nie powinnam.
- Nie gniewam się, ale nie chcę, żeby pani myślała, że jestem homoseksualny.
- Przepraszam, Karol. Pewnie po prostu mi się zdawało, że coś do siebie czujecie.
- Gdyby pani spojrzała na nas, jak na dwóch kumpli, widziałaby pani, że nic oprócz przyjaźni nas nie łączy.
- Dobrze, postaram się patrzeć inaczej.
- Przepraszam, ale muszę już iść - spojrzał na zegarek.
- No, dobrze.
- Dziękuję, że znalazła pani dla mnie chwilę.
- Nie ma za co.
- Dowidzenia.
- Dowidzenia.
        Karol wyszedł z klasy i poszedł do swojego chłopaka.
W międzyczasie Andrzej odprowadzając Kasię do domu, powiedział:         
- Wiesz, ja chciałem... - zająknął się - ...bo przyjaźniliśmy się tyle czasu, teraz jesteśmy razem, a jeszcze nigdy nie byłem u ciebie w domu i w ogóle nie wspominałaś o swoich rodzicach.
- No, dobra. Jesteś moim chłopakiem, więc nie powinnam cię okłamywać.
- To znaczy?
- Mieszkam ze starszym bratem i z młodszą siostrą. Moja mama zmarła, gdy miałam czternaście lat.
- Bardzo mi przykro, nie wiedziałem - przytulił ją i dodał po chwili. - A tata, co z tatą?
- Mój tata... - zaczęła i nagle jej oczy wypełniły się łzami. - Mój tata jest w więzieniu. Już od roku tam siedzi. Jest niewinny, ale nie może tego udowodnić.
- Przepraszam cię, naprawdę nie chciałem... - nagle przerwał. - Hej, mój tata jest prawnikiem - dodał z uśmiechem.
- Ale co to da, przecież wszystkie dowody są przeciwko niemu.
- To skąd wiesz, że jest niewinny? - zapytał z podejrzeniem.
- Po prostu mu wierzę.
- A tak w ogóle, to za co go aresztowali?
- Za kradzież z włamaniem i zabójstwo. Skazali go na dożywocie.
- Ale, jeżeli jest niewinny, może uda nam się to udowodnić.
- Nie wiem... - powiedziała z niepewnością. - A dlaczego ty nigdy mi nie mówiłeś o swoich rodzicach, a zawsze jak przychodziłam twojego taty nie było w domu?
- Bo... - zająknął się i usiadł załamany na ławce stojącej obok. - Moi rodzice się rozwiedli kilka lat temu. Nadal się kochają tylko, że o tym nie wiedzą.
- Ale w jakim sensie?
- Mój tata spotykał się kiedyś z taką jedną Marzeną, która była zresztą powodem ich rozstania, więc mama uważa, że on już jej nie kocha. A tata natomiast myśli, że jeżeli mama mu nie chciała wybaczyć tego, że był z Marzeną, to znaczy, że już nic do niego nie czuje.
- Rzeczywiście, też nie masz łatwo.
- No, ale teraz musimy się nawzajem wspierać.

        Przytulili się i Andrzej odprowadził Kasię do domu.

*
A tu macie jedną taką nutkę, która ostatnio wpadła mi w ucho. Po rosyjsku, ale fajna :)
http://www.youtube.com/watch?v=ylQz6Uu2Tg0

2 komentarze:

  1. Księżniczka A :)
    Dziękuje ci bardzo że wspomniałas o mnie odrazu miło.... Zauważyłam ze z MG naprawdę sie polubiłaś może i coś z tego bedzie.... p.s. nie zabij mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmy. Polonistka wydaje mi się całkiem miłą osobą. Nowy rozdział dużo nie wprowadził, poza wątkiem z tatą Kasi. Czuję, że będziesz to rozwijać :) Najbardziej zadziwiasz mnie tym, że nie traktujesz zasad pisowni jak zbędnego bagażu :) Na blogach mało kto o to dba. Zaczyna juz rozróżniać bohaterów. Będziesz jeszcze dodawała własne ilustracje? To było bardzo fajne.
    Jedyne, do czego bym mogła się doczepić to pytanie. czy nie za dużo tu tych tragedii i rozbitych rodzin? Ale się nie doczepię, bo tak jest we wszystkich książkach tego typu, które czytałam. Uznaję to za wyznacznik gatunku ;) heeej

    OdpowiedzUsuń