Co jeszcze?
A! No, tak! Kiężniczka A! Jak mogłabym o niej zapomnieć. W czwartek byłyśmy w końcu po dłuższym czasie na siatkówce. Łącznie z nami, były tylko cztery osoby, czyli jeszcze Królewicz A, o którym już wspominałam i taka jedna Królewna K. Królewicz A wydał mi się niezadowolony (nigdy go takiego nie widziałam). Wydaje mi się (ale to są tylko moje przypuszczenia), że on jest zakochany w Księżniczce A i gdy zobaczył, że ta ma teraz swojego księcia, to po prostu czuł się zazdrosny. Później, gdy już graliśmy, poprawił mu się humor i jak zawsze zaczynał się w Księżniczkę A, do czasu, aż ta dostała z piłki w nos od niego. Widać było, że czuł się winny, bo wciąż ją przepraszał. Kiedy już skończyliśmy grę i byliśmy w drodze do domu, Księżniczka A poszła w swoją stronę, a wtedy szpnęłam Królewiczowi A, żeby poczekał do jutra, żeby ochłonęła i dopiero wtedy ją przeprosił. Chyba coś źle biedak zrozumiał, bo poszedł za nią, a następnego dnia ta mi się skarżyła, że ją przepraszał przez pół drogi do domu.
W piątki jest jedna taka przerwa (między historią a wosem), której z jednej strony nienawidzę, a z drugiej lubię. Dlaczego? Królewicz P - tym razem to on omal nie wpadł na Księżniczkę A (Chyba na siebie lecą :P). Ale wracając - właśnie na tej przerwie jestem zmuszona na niego patrzeć. Przez całe dziesięć minut (czasami nawet piętnaście, zanim się Królowa Profesor Kruszyna pofatyguje na górę) siedzi z nami w klasie i gada sobie z Księciem Q, który jest jego przyjacielem. Tak, Książę Q chodzi ze mną do klasy. Nawet siedząc tyłem do mnie, Królewicz P odwraca się i spogląda w moją stronę.
W czwrtek przed siatkówką także spotkałyśmy w szkole Królewicza P. Kiedy weszłyśmy, tylko się obejrzał i od razu nerwowo sięgnął telefon (zawsze ludzie sięgają po telefon w nerwowej sytuacji, prawda?). Widziałam, jak trzęsły mu się ręce. Może się wystraszył Księżniczki A, żeby znów na niego przypadkiem nie wpadła. :D
To tyle z Królwstwa, a teraz:
Rozdział IV
,,Prawda o rodzicach"
Po lekcjach Karol
przyszedł do sali, w której zawsze odbywał się język polski. Pani Lutnicka już
na niego czekała.
-
Dzień dobry. To ja.
-
Dzień dobry. Wejdź - rzuciła miło. - Siadaj. O czym chciałeś porozmawiać?
-
O Andrzeju.
-
O Andrzeju? - zdziwiła się. - A coś się stało?
-
No, bo odkąd zaczął coraz więcej czasu spędzać z Kasią, w ogóle nie interesuje
się mną czy Pawłem. Chodzi o to, że nie ma w ogóle czasu dla nas.
-
Czyli czujesz się odrzucony?
-
No, właśnie.
-
Może porozmawiaj z nim szczerze i powiedz mu, jak się czujesz.
- Próbowałem, ale każda taka rozmowa kończy
się kłótnią.
-
Karol, musisz pamiętać, że on chce spędzać czas z Kasią sam na sam.
-
Może po prostu nie przyzwyczaiłem się do tego, bo z Aśką nie spotykał się tak
często.
-
Musisz się z tym pogodzić, że nie będziecie mogli do końca życia spędzać ze
sobą tak dużo czasu jak kiedyś. Każdy z was w końcu znajdzie swoją drugą
połówkę. Stworzycie poważne związki i będziecie musieli zająć się swoją
rodziną. A jak na razie masz jeszcze Pawła. Z nim też możesz porozmawiać, czy
pograć w piłkę.
-
Niby tak, ale Paweł to nie Andrzej. Z nim łączy mnie inna więź niż z Andrzejem.
-
Inna, czyli jaka?
-
Chodzi o to, że Andrzeja znam od przedszkola i jest dla mnie jak brat, a Paweł…
- zawiesił na chwilę głos - …znaczy dla
mnie tyle samo, ale inaczej.
-
Karol, przepraszam, że to powiem, ale z tego, co mówisz i z tego, co napisałeś
wtedy w zeszycie, wynika, że...
-
Mogę panią zapewnić, że nie jestem gejem - przerwał jej.
-
Przepraszam, nie powinnam.
-
Nie gniewam się, ale nie chcę, żeby pani myślała, że jestem homoseksualny.
-
Przepraszam, Karol. Pewnie po prostu mi się zdawało, że coś do siebie czujecie.
-
Gdyby pani spojrzała na nas, jak na dwóch kumpli, widziałaby pani, że nic
oprócz przyjaźni nas nie łączy.
-
Dobrze, postaram się patrzeć inaczej.
-
Przepraszam, ale muszę już iść - spojrzał na zegarek.
-
No, dobrze.
-
Dziękuję, że znalazła pani dla mnie chwilę.
-
Nie ma za co.
-
Dowidzenia.
-
Dowidzenia.
Karol wyszedł z klasy i poszedł do
swojego chłopaka.
W
międzyczasie Andrzej odprowadzając Kasię do domu, powiedział:
-
Wiesz, ja chciałem... - zająknął się - ...bo przyjaźniliśmy się tyle czasu,
teraz jesteśmy razem, a jeszcze nigdy nie byłem u ciebie w domu i w ogóle nie
wspominałaś o swoich rodzicach.
-
No, dobra. Jesteś moim chłopakiem, więc nie powinnam cię okłamywać.
-
To znaczy?
-
Mieszkam ze starszym bratem i z młodszą siostrą. Moja mama zmarła, gdy miałam
czternaście lat.
-
Bardzo mi przykro, nie wiedziałem - przytulił ją i dodał po chwili. - A tata,
co z tatą?
-
Mój tata... - zaczęła i nagle jej oczy wypełniły się łzami. - Mój tata jest w
więzieniu. Już od roku tam siedzi. Jest niewinny, ale nie może tego udowodnić.
-
Przepraszam cię, naprawdę nie chciałem... - nagle przerwał. - Hej, mój tata
jest prawnikiem - dodał z uśmiechem.
-
Ale co to da, przecież wszystkie dowody są przeciwko niemu.
-
To skąd wiesz, że jest niewinny? - zapytał z podejrzeniem.
-
Po prostu mu wierzę.
-
A tak w ogóle, to za co go aresztowali?
-
Za kradzież z włamaniem i zabójstwo. Skazali go na dożywocie.
-
Ale, jeżeli jest niewinny, może uda nam się to udowodnić.
-
Nie wiem... - powiedziała z niepewnością. - A dlaczego ty nigdy mi nie mówiłeś
o swoich rodzicach, a zawsze jak przychodziłam twojego taty nie było w domu?
-
Bo... - zająknął się i usiadł załamany na ławce stojącej obok. - Moi rodzice
się rozwiedli kilka lat temu. Nadal się kochają tylko, że o tym nie wiedzą.
-
Ale w jakim sensie?
-
Mój tata spotykał się kiedyś z taką jedną Marzeną, która była zresztą powodem
ich rozstania, więc mama uważa, że on już jej nie kocha. A tata natomiast
myśli, że jeżeli mama mu nie chciała wybaczyć tego, że był z Marzeną, to
znaczy, że już nic do niego nie czuje.
-
Rzeczywiście, też nie masz łatwo.
-
No, ale teraz musimy się nawzajem wspierać.
Przytulili się i Andrzej odprowadził
Kasię do domu.
*
A tu macie jedną taką nutkę, która ostatnio wpadła mi w ucho. Po rosyjsku, ale fajna :)
http://www.youtube.com/watch?v=ylQz6Uu2Tg0
Księżniczka A :)
OdpowiedzUsuńDziękuje ci bardzo że wspomniałas o mnie odrazu miło.... Zauważyłam ze z MG naprawdę sie polubiłaś może i coś z tego bedzie.... p.s. nie zabij mnie :D
Hmmy. Polonistka wydaje mi się całkiem miłą osobą. Nowy rozdział dużo nie wprowadził, poza wątkiem z tatą Kasi. Czuję, że będziesz to rozwijać :) Najbardziej zadziwiasz mnie tym, że nie traktujesz zasad pisowni jak zbędnego bagażu :) Na blogach mało kto o to dba. Zaczyna juz rozróżniać bohaterów. Będziesz jeszcze dodawała własne ilustracje? To było bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńJedyne, do czego bym mogła się doczepić to pytanie. czy nie za dużo tu tych tragedii i rozbitych rodzin? Ale się nie doczepię, bo tak jest we wszystkich książkach tego typu, które czytałam. Uznaję to za wyznacznik gatunku ;) heeej