niedziela, 29 grudnia 2013

Trochę z serii: Zakochanie w gimnazjum

  Witajcie! Widzę, że sporo Was przybyło i to dzięki Marzycielce, dziękuję jej bardzo za to. Witam oczywiście wszystkich nowych czytelników i krytyków, którym bardzo dziękuję za szczerość. :D

  Odnośnie tytułu mam dla Was dziś taki jeden wiersz, który napisałam jakiś rok temu. Uważam go za jeden z lepszych, ale może ocenicie sami.

,,Koszmar"

Mój nocny koszmar był dziś o Tobie.
Ty byłeś w cieniu, stałeś w deszczu z nożem.
Było potwornie, jak w najgorszym horrorze.
Patrzyłeś na mnie, prosto w me oczy.
Myślałeś pewnie: ,,Czy ona skoczy?
Czy skoczy z mostu do głębokiej rzeki,
By zasnąć na zawsze, by zamknąć powieki?”.
Zaczęłam uciekać, a Ty biegłeś za mną.
Byłeś o krok,
Twa dłoń sięgała mych rąk.
Myślałam: ,,Zginę, już nie ma nadziei”.
Wtem obraz twej twarzy szybko się zmienił.
Narodziła się wściekłość na twoich ustach,
Twa druga ręka już nie była pusta.
W pierwszej był nóż, jak na początku,
A w drugiej worek do pozbycia się szczątków.
(Zapewne to mego ciała chciałeś się pozbyć)
Myślałam, by ocalić resztki swoje.
Wiatr się wzmagał. Stanęliśmy oboje.
Patrzeliśmy sobie w oczy, była pełnia księżyca.
Spojrzałam na niebo, deszcz blaskiem się nasycał.
Padało mocniej i zaczęło grzmieć.
Nastała burza, znak, który miał ostrzec mnie,
Że nadszedł już czas, by zamiast się bać,
Stanąć z wrogiem twarzą w twarz.
Koniec ucieczek.
Przyszedł czas, by wszystko naprawić,
Lecz trzeba zebrać w sobie najpierw dużo odwagi.
Chcę stanąć przed Tobą i wyjaśnić to wszystko,
Ale walką możemy oboje upaść zbyt nisko.
Masz w ręce pióro. Chcesz mnie nim zabić? (ha ha)
Chwila, to nóż, siekiera, to zawiść, nienawiść.
Który raz już z rzędu widzę ten obraz?
Przecież to nie tak. Chcę uciec z Toba wraz.
Po prostu widzę, że jest Ci źle.
Wiem, że ta sytuacja wykańcza Cię.
Widzę, że zamykasz się w sobie.
Nie chcę Cię stracić, zrozum.
Do jasnej cholery, tracę już rozum.
Gubię się w tym wszystkim.
W głowie tylko tabletki, ogień, whiskey.
I jeszcze noże, siekiera, żyletki.
I znowu ogień i znów tabletki.
Mam się zabić. (ha ha) Co z tym wszystkim?
A gdzie wino, szampan i gdzie ta whiskey?
Gdzie to wszystko?
Przecież mam upaść niżej niż nisko.
Już koniec zmartwień. Tego chcieliście.
Daję Wam to, o co tak zawzięcie walczyliście.
Jeśli się mylę, powiedzcie mi to w oczy.
Może lepszy będzie sznur? Może mam z mostu skoczyć?
Darujcie sobie, wyskoczę z okna.
Z trzeciego piętra lub ze szczytu wieżowca.
Wtedy zamknę oczy i nie będę myśleć.
Mój głośny krzyk przerwie tę ciszę.
I który już raz cofnę się tam,
Do tej szkolnej ławki w gimnazjum numer dwa?
Gdzie ławkę przede mną siedzi ten,
O którym każdej nocy śnię,
Który jest moim największym koszmarem.


  Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, że jesteście :)

3 komentarze:

  1. To wszystko jest takie...smutne. Szkoda:( Ale mimo wszystko piękne. Czekam na dalsze publikacje. Pozdrawiam!
    ksiazkoteka.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. heja kochana, zanim wbiję za pare minut do Cb na chatę :0
    przeczytam ;) nie ma za co ^^ od tego jestem ;D
    Twoja twórczość jest przepiękna xD <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejejej! To jest dobre! W moim mniemaniu nawet bardzo dobre! :3 Zdecydowanie piszesz świetne wiersze i mam nadzieję, że się jeszcze jakieś pojawią. Zachwyciłam się. :P
    kam-ci-a z kam-ci-a.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń